Wilko Johnson nie żegna się z życiem: "Wspaniały postęp"
Angielski rockman Wilko Johnson został wypisany ze szpitala, w którym pomyślnie przeszedł operację usunięcia guza z trzustki. Muzyk od 2012 roku zmaga się z nowotworem tego organu, a lekarze nie dawali mu większych szans na dożycie 2014 r.
Po wykryciu raka trzustki lekarze poinformowali 66-letniego artystę (znanego niegdyś z grupy Dr. Feelgood), że operacja jest niemożliwa. Muzyk odmówił dalszego leczenia, czyli uciążliwej chemioterapii.
Po takiej diagnozie Wilko Johnson postanowił jak najlepiej wykorzystać dany mu jeszcze czas i ruszył w pożegnalną trasę. W marcu tego roku wraz z Rogerem Daltreyem z The Who wydał album "Going Back Home", który w Wielkiej Brytanii odniósł wielki sukces, docierając do 3. miejsca listy bestsellerów.
30 kwietnia Wilko Johnson trafił do szpitala w Cambridge, gdzie przeszedł trwającą 9 godzin operację usunięcia guza z trzustki. Operacja zakończyła się powodzeniem, jednak muzyk cały czas przebywał pod opieką lekarzy, by wykluczyć ewentualne powikłania. Teraz Johnson mógł w końcu opuścić szpital i wrócić do domu.
Na oficjalnym profilu na Facebooku pojawił się wpis przedstawiciela muzyka, z którego możemy się dowiedzieć więcej o stanie Wilko.
"Oczywiście po tak wyczerpującym postępowaniu, Wilko jest niezwykle zmęczony i będzie potrzebował trochę czasu, by odzyskać siły. Prosi o uszanowanie prywatności, ale musieliśmy się z wami podzielić tymi niesamowicie pozytywnymi wiadomościami" - czytamy we wpisie, w którym pojawia się też sformułowanie o "wspaniałym postępie".
Przedstawiciel Johnsona poprosił też fanów o podziękowania dla ekipy szpitala Addenbrooke w Cambridge, której muzyk wiele zawdzięcza.
Niedawno Roger Daltrey ujawnił, że razem z Wilko piszą już nowe piosenki na następcę płyty "Going Back Home".