Pink Floyd "The Endless River": Są już pierwsze recenzje!

10 listopada ukazała się pierwsza od 20 lat płyta legendarnej brytyjskiej grupy Pink Floyd! Album "The Endless River" podzielił krytyków.

Okładka albumu "The Endless River" Pink Floyd
Okładka albumu "The Endless River" Pink Floyd 

"The Endless River" to 18 kompozycji - przede wszystkim instrumentalnych - które muzycy napisali w trakcie sesji do płyty "The Division Bell" z 1994 roku. W ich powstawanie zaangażowani byli David Gilmour, nieżyjący już Rick Wrighti Nick Mason. Produkcję wzięli na siebie David Gilmour, Phil Manzanera (znany m.in. z Roxy Music), Martin "Youth" Glover (muzyk Killing Joke) oraz Andy Jackson.


"Punktem wyjścia była dla nas muzyka skomponowana w 1993 roku, w czasie sesji do płyty 'The Division Bell'. Przesłuchaliśmy ponad 20 godzin materiału, który nagraliśmy we trzech, wybierając to, nad czym chcemy pracować dalej. Przez ostatni rok dodaliśmy trochę nowych fragmentów, ponownie zarejestrowaliśmy inne, po czym zaprzęgliśmy do pracy nowe technologie, aby otrzymać album Pink Floyd godny XXI wieku. Ricka już nie ma, nie będzie mógł już z nami nagrywać. Dlatego uznaliśmy, że dobrze by było, żeby te nowe wersje ujrzały światło dzienne" - mówił David Gilmour.

Frontman Pink Floyd zapowiedział jednocześnie, że "The Endless River" to definitywnie ostatnia płyta Pink Floyd.

Jak album został przyjęty przez krytyków? Recenzje rozpościerają się od chłodnych po życzliwe, jednak do entuzjazmu daleko.

"Wyobrażam sobie lepsze zakończenie kariery Pink Floyd, ale też szanuję decyzję o zamknięciu jej w tym punkcie. Gilmour i Mason właściwie nawet nie próbują nam wmówić, że nagrali wielką płytę, podrzucając za to link do swego starszego dorobku" - napisał w "Polityce" Bartek Chaciński, wystawiając albumowi trzy gwiazdki na sześć możliwych.

Brytyjski magazyn "NME" w 10-punktowej skali ocenił płytę na pięć.

"'The Endless River' brzmi jak to, czym jest w istocie: przystrojonymi odrzutami z 'The Division Bell'" - czytamy.

Nawiązując do tytułu nowej piosenki "Louder Than Words" ("głośniejszy niż słowa"), krytyk nazwał płytę "zaledwie szeptem".

Na całego poszedł "The Independent", który przyznał albumowi jedną gwiazdkę na pięć. Longplay został określony jako "nudny" i "rozczarowujący". Recenzent przewrotnie stwierdził, że muzykom przydałoby się trochę narkotyków zażywanych przez Syda Barretta, pierwszego lidera grupy.

Nie brakuje jednak recenzji dużo bardziej przychylnych. Cztery gwiazdki na pięć wystawili: "The Daily Mail", "The Observer" i "Financial Times".

"Jakże adekwatne jest to, że grupa tak bardzo związana z uczuciem straty zamyka swoją dyskografię absorbującą elegią w hołdzie swojej przeszłości" - napisał dziennikarz "Financial Times".

"The Guardian" zauważa, że każda z czterech stron albumu utrzymana jest w nieco innym klimacie, natomiast album jako całość jest przemyślany i spójny.

"Ta płyta to łabędzi śpiew Ricka Wrighta, jak i całego zespołu. To również najczęściej zamawiany przed premierą album w historii. Całkiem niezły sposób na zakończenie działalności" - czytamy.

Słyszeliście już "The Endless River"? Co sądzicie o ostatniej płycie Pink Floyd?

(mim)

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas