Reklama

"Nie spodziewałem się, że on umrze"

Gitarzysta Tony Iommi opowiada o szoku, w jakim znalazł się po śmierci wokalisty Ronniego Jamesa Dio. Artyści występowali razem w Black Sabbath, a ostatnio w projekcie Heaven&Hell.

Przypomnijmy, że Ronnie James Dio zmarł w maju tego roku. Artysta przegrał walkę z rakiem żołądka.

Tony Iommi, który występował ze zmarłym wokalistą w formacji Heaven&Hell powiedział, że śmierć Dio była dla niego szokiem.

"Pamiętam, jak powiedział mi, że kolejna chemioterapia najprawdopodobniej działa. Dlatego byłem w ogromnym szoku, gdy kilka tygodni później odszedł" - wspomina wstrząśnięty Tony Iommi.

"Nie spodziewałem się, że on umrze" - przyznał gitarzysta.

"Ronnie to był człowiek, o którym myślałeś, że zawsze będzie z nami. Nasza przyjaźń była wyjątkowa" - dodał.

Reklama

24 lipca odbył się w Londynie ostatni koncert Heaven&Hell poświęcony zmarłemu artyście. Tony Iommi zaznaczył, że to jedyny tego typu występ - następnych koncertów już nie będzie .

"On uwielbiał swoich fanów i tylko z tego powodu zdecydowałem się wziąć udział w tym przedsięwzięciu. Byliśmy to im winni. Nic na tym nie zarobiliśmy, wszystkie pieniądze przekazano na cele charytatywne. To był koncert dla Ronniego i jego fanów" - podkreślił Tony Iommi.

Zobacz fragment koncertu w hołdzie Dio:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Black | gitarzysta | Black Sabbath | Heaven And Hell
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy