Reklama

Mógł zapobiec jego śmierci?

Menedżer zmarłego w piątek (18 marca) znanego z zespołu The Shadows basisty Jeta Harrisa skrytykował wokalistę Cliffa Richarda za brak finansowej pomocy dla chorego kolegi.

Jet Harris, który zyskał sławę w zespole The Shadows, a później odnosił sukcesy jako solista, zmarł na raka gardła. Wśród gwiazd, który złożyły kondolencje bliskim Harrisa był między innymi słynny Cliff Richard, który ze zmarłym występował w The Shadows.

Jednak menedżer basisty, Peter Stockton, ostro zaatakował wokalistę, który odmówił finansowego wsparcia dla umierającego kolegi.

"Ten człowiek twierdzi, że jest nawróconym chrześcijaninem, ale tak naprawdę jest cholernym hipokrytą. Półtora roku temu przyjaciółka Jeta skontaktowała się z Cliffem i opowiedział o jego problemach zdrowotnych" - powiedział w rozmowie z "Daily Mail" menedżer basisty.

Reklama

"Wytłumaczyła Cliffowi, że Jet nie jest w stanie sfinansować specjalistycznej terapii i zastanawiała się, czy Richard nie mógłby pomóc w ten lub inny sposób. To nie była jednak bezpośrednia prośba o pieniądze" - zaznacza Stockton.

"W odpowiedzi otrzymała list, w którym zalecano skontaktowanie się z fundacją pomagającą chorym na raka. List nawet nie został podpisany przez Cliffa Richarda, a pochodził jedynie z jego biura. To bardzo niesmaczne" - krytykuje menedżer zmarłego.

Peter Stockton twierdzi również, że terapia mogła pomóc Jetow Harrisowi. Niestety, basisty - w przeciwieństwie do Cliffa Richarda - nie było stać na sfinansowanie leczenia.

"Dlaczego Cliff mu nie pomógł? To było jak kopanie leżącego. Jestem wściekły z tego powodu. Czy on w ogóle może spokojnie spać w nocy po tym, co się stało?" - zastanawia się Stockton.

Wreszcie menedżer zmarłego przyznał, że Jet Harris był zawiedziony brakiem zaproszenia na rasę koncertową z okazji 50-lecia działalności The Shadows, która miała miejsce w 2009 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: menedżer | Cliff Richard
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama