Reklama

Metallica bez formy i pomysłu?

Ikona metalu musi udowodnić, że nie jest już tylko grupą starszych facetów o podrażnionej dumie, ale zespołem, który nie powiedział ostatniego słowa. Metallica zagra w najbliższą środę, 28 maja, na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Metallica swą niesłabnącą popularność nad Wisłą utrzymuje raczej dzięki wierności starszych fanów, a nie ostatnim płytom - czytamy w "Dzienniku".

Zespół od czasów gigantycznego sukcesu "Czarnego albumu" (od 1991 roku 22 miliony sprzedanych egzemplarzy) skalą swoich działań przypomina wielką korporację. W zarabianiu pieniędzy nie ma nic zdrożnego, gorzej jeśli poczynania gwiazd zaczynają przypominać mało wyrafinowane drenowanie kieszeni fanów. Swego czasu można było nabyć gumowy totem z podobiznami muzyków. Ciekawe, jakie równie bezużyteczne gadżety zaproponują tym razem, odwracając uwagę od najważniejszego, czyli nowej muzyki.

Reklama

Kwartet ukończył właśnie pracę nad następcą kontrowersyjnego albumu "St. Anger" z 2003 roku. Premiera planowana jest na wrzesień, więc wątpliwe, abyśmy podczas środowego wieczoru w Chorzowie usłyszeli nowy materiał. Więc co, poza pieniędzmi, skłoniło zespół do wyruszenia w trasę?

Być może aktualny tour ma pełnić rolę aperitifu przed właściwą promocją nienazwanego jeszcze materiału? Ubiegłoroczny występ na stadionie Wembley w ramach charytatywnej imprezy Live Earth pokazał, że wielomiesięczny rozbrat ze sceną nie służy zespołowi, a fałsze Jamesa Hetfielda podczas wykonywania słynnego "Nothing Else Matters" obnażyły słabą dyspozycję wokalną frontmana - czytamy w "Dzienniku".

Co prawda perkusista i współzałożyciel Metalliki Lars Ulrich w kwietniowym magazynie "Rolling Stone" twierdzi, że zespół jest "mocniejszy i bardziej pewny swojej wartości niż kiedykolwiek wcześniej", jednak fani na internetowych forach wyrażają się sceptycznie na temat nowej muzyki, która ma nawiązywać do "starych, dobrych metalowych czasów". W założeniu zespołu nadchodząca płyta stanie się zagubionym ogniwem pomiędzy "...And Justice For All" i "Metallica".

Odwoływanie się do niemal pomnikowych dzieł w historii gatunku zawsze jest kiepskim pomysłem.

Najwyraźniej Metallica nie ma pomysłu na odświeżenie swojego brzmienia. Metal opiera się stagnacji, rozwija na wiele sposób czerpiąc inspiracje z jazzu, muzyki eksperymentalnej... Utrzymujący się gwiazdorski status Metalliki oparty jest coraz wyraźniej na odcinaniu kuponów od chlubnej przeszłości - uważa "Dziennik".

Nie ulega wątpliwości, że Metallica jest na rozstaju. Dotarła do punktu, w którym łatwiej o pikowanie w dół niż zdobywanie nowych szczytów.

Metallica ma swoim wyznawcom wiele do udowodnienia. "Czarny album" okazał się swoistą cezurą. Zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Od czasu jego wydania zespół boryka się z brakiem wizerunkowej konsekwencji i repertuarową słabością. Grupa w roku 2008 coraz bardziej przypomina metalowe The Rolling Stones, oferując rock'n'rollowy cyrk w najlepszym wydaniu. Muzyka zeszła w tym zamieszaniu na dalszy plan. Pozostaje mieć nadzieję, że ich dziewiąty studyjny album udowodni, że dawni herosi są jeszcze w stanie wykrzesać z siebie ogień, który teraz ledwo się tli.

Dziennik
Dowiedz się więcej na temat: Chorzów | Metalliki | Metallica
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy