David Byron z Uriah Heep: Więcej niż wokalista

30 lat temu, 28 lutego 1985 roku znaleziono ciało Davida Byrona, byłego wokalisty hardrockowej grupy Uriah Heep, z którą odnosił wielkie sukcesy w latach 70. Śmierci Brytyjczyka, pokonanego przez alkoholizm, niemal nie odnotowała ówczesna prasa.

David Byron śpiewał w Uriah Heep w latach 1969-76
David Byron śpiewał w Uriah Heep w latach 1969-76 

"Widzę siebie jako kogoś więcej niż tylko wokalistę. Traktuję swój głos jako dodatkowy instrument" - mówił w jednym z wywiadów David Byron, który przez wielu zaliczany był do najbardziej charyzmatycznych frontmanów rocka z lat 70.

Będąca wówczas u szczytu popularności grupa Uriah Heep stawiana była w ścisłej czołówce hard rocka razem z Black Sabbath, Deep Purple i Led Zeppelin.

David Byron (jeszcze posługujący się swoim prawdziwym nazwiskiem Garrick) poznał gitarzystę Micka Boxa dzięki pośrednictwu swojego kuzyna, perkusisty Rogera Penlingtona, który grał z Boxem w jednym zespole. To właśnie Box z Byronem jesienią 1969 roku założyli grupę Spice, którą zainteresował się menedżer i producent Gerry Bron. Dzięki współpracy z nim podpisano kontrakt na wydanie debiutanckiej płyty.

To właśnie wokalista zaproponował zmianę nazwy ze Spice na Uriah Heep, od postaci z powieści "David Copperfield" Karola Dickensa. "Dobrze wyglądało w druku, więc podobał nam się ten pomysł" - mówił Mick Box.

Większość utworów na płycie "Very 'eavy... Very 'umble" (1970), w tym otwierający album singlowy przebój "Gypsy", to wspólne dzieło duetu Byron/Box. Dopiero w trakcie sesji nagraniowej do składu doszedł klawiszowiec i kompozytor Ken Hensley, który z czasem stanie się głównym twórcą repertuaru Uriah Heep.

"Jeżeli temu zespołowi się powiedzie, popełnię samobójstwo. Po pierwszej linijce wiecie, że nie chcecie tego słuchać" - tak ostro debiut Uriah Heep potraktowała recenzentka "Rolling Stone'a". Nie wiadomo, jak potoczyły się dalsze losy dziennikarki, ale grupa stopniowo powiększała grono swoich odbiorców, a w ciągu ponad 40 lat kariery sprzedała ponad 40 mln egzemplarzy swoich płyt.


Drugi album "Solisbury" (1971) przyniósł balladę "Lady In Black" (zaśpiewaną przez Hensleya) oraz 16-minutowy utwór tytułowy, który był próbą pójścia ku rockowi symfonicznemu (nagrano go z 24-osobową orkiestrą dętą).

Rok 1971, poza wydaniem "Salisbury", przyniósł formacji ważne trasy po Stanach i Europie oraz sesję nagraniową (lipiec) do trzeciego albumu. "Look At Yourself" trafił do sklepów 16 października, przyniósł arcydzieła z utworem tytułowym, "Tears In My Eyes" i "July Morning" na czele oraz z czasem uzyskał opinię najlepszego w bogatej studyjnej dyskografii grupy.

"'July Morning' to prawdopodobnie najlepszy utwór nagrany przez zespół w jego historii" - mówił ówczesny basista Paul Newton.


Choć formacja coraz lepiej radziła sobie na listach przebojów (płyty z pierwszej połowy lat 70. pojawiały się w okolicach drugiej i trzeciej dziesiątki brytyjskiego notowania), atmosfera w zespole zaczęła się psuć. Najlepszym (chociaż lepiej powiedzieć: najgorszym) przykładem nagrana w Niemczech płyta "Wonderworld" (1974). Podczas sesji David Byron niemal cały czas był pijany, nasilały się narkotykowe problemy basisty Gary'ego Thaina (w grudniu 1975 r. zmarł po przedawkowaniu heroiny, z zespołu został wyrzucony raptem kilka miesięcy wcześniej), a na to nakładały się konflikty na tle artystycznym i personalnym.

Byron znalazł czas na nagranie swojego debiutanckiego solowego albumu "Take No Prisoners" (w studiu pomogli mu koledzy z zespołu - Mick Box i perkusista Lee Kerslake). W tym samym czasie wyszła też druga solowa płyta Kena Hensleya - "Eager To Please".

Wokalista coraz bardziej pogrążał się w alkoholowym nałogu, co zaczęło odbijać się na jakości występów przed publicznością (co zawsze stanowiło mocny punkt Uriah Heep - pamiętny album koncertowy "Live January 1973").

"Zawsze upijał się po koncertach, bo występy były dla Davida na pierwszym miejscu. Problemy zaczęły się, kiedy show spadł na drugie miejsce" - wspominał Ken Hensley. "Zaczął olewać swoją karierę i przy okazji też naszą. Niestety David był taką osobą, która nie potrafiła spojrzeć prawdzie w oczy, tylko zaczął szukać pociechy w butelce" - dodawał wieloletni menedżer Gerry Bron.

W oficjalnej biografii Uriah Heep przypomniany jest incydent z Filadelfii. Pijany Byron uderzył się statywem od mikrofonu i naubliżał 20-tysięcznej publiczności. "Jak wam się nie podoba, to się pie***cie, możecie iść" - ogłosił ze sceny. To był jeden z tych przypadków, który miał przelać czarę goryczy.

W lipcu 1976 roku, po ostatnim koncercie w Hiszpanii, wokalista został wylany z zespołu. O jego zwolnieniu miał przesądzić Hensley, który postawił menedżerowi ultimatum - albo Byron, albo on. Oficjalne oświadczenie opublikowane w prasie nie odsłaniało kulis rozstania, ale można było odczytać między wierszami, że musiało do niego dojść. Hensley mówił o "oczyszczeniu atmosfery" i z radością witał nowych członków zespołu (za niepasującego do składu basistę Johna Wettona przyszedł znany z grupy Davida Bowie Trevor Bolder). Byrona zastąpił John Latwon - w przesłuchaniach brali udział także m.in. David Coverdale (Deep Purple, później Whitesnake), Ian Hunter (Moot the Hoople) i Gary Holton (Heavy Metal Kids).

Wokalista próbował jeszcze reanimować swoją karierę, jednak całkiem przepadły jego płyty solowe, nagrane z grupą Rough Diamond (w składzie m.in. Clem Clempson, były gitarzysta Colosseum i Humble Pie, i Geoff Britton, były perkusista Wings) i albumy sygnowane nazwą The Byron Band. W 1981 roku po odejściu Hensleya z Uriah Heep na powrót do zespołu namawiali wokalistę Mick Box i Trevor Bolder, ale Byron ostatecznie odrzucił propozycję.

Na przełomie 1983/84 roku grupa cenionych muzyków (współpracownicy m.in. Micka Jaggera, Joe Cockera, Davida Bowie, Eltona Johna i Erica Claptona) razem z Davidem Byronem weszła do studia w Londynie, by nagrać nowy materiał. Ostatecznie zarejestrowano tylko trzy utwory, covery The Doors, Spooky Tooth i Marvina Gaye'a, wydane dopiero w 2008 roku jako "That Was Only Yesterday - The Last EP".

28 lutego 1985 roku znaleziono ciało Davida Byrona w jego domu w Maidenhead. Przyczyną śmierci 38-letniego wokalisty był atak serca. Organizm muzyka był wyniszczony długoletnim nadużywaniem alkoholu.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas