Bob Dylan posłuszny chińskiej cenzurze?
Organizacje praw człowieka skrytykowały amerykańskiego barda Boba Dylana, który wystąpił niedawno w Chinach. Zarzucono muzykowi, że nie wstawił się za artystą i aktywistą Ai Weiwei.
Pojawiły się oskarżenia, że Dylan poszedł na układ z chińską cenzurą i zgodził się nie wygłaszać żadnych kontrowersyjnych treści podczas swojego koncertu.
Amerykanin odezwał się tylko raz - gdy przedstawiał swój zespół pod koniec koncertu. Z repertuaru artysty zniknęły utwory sławiące pokój i wolność.
"To szokujące, że dogadał się z cenzurą. Kto, jak nie on, mógł wstawić się za Ai? Co takiego miał do stracenia?" - denerwuje się Brad Adams z Human Rights Watch.
Ai Weiwei - architekt, artysta i kurator - publicznie ujawniał nadużycia i korupcję wśród chińskich władz. 3 kwietnia został zatrzymany przez policję i od tamtej pory nie ma wieści na jego temat. Oficjele odmawiają udzielenia informacji w jego sprawie.
Bob Dylan, znany m.in. z protest-songów, wystąpił w Pekinie 6 kwietnia. Jego utwory, takie jak "Blowin' in the Wind" czy "The Times They Are a-Changin", inspirowały w latach 60. amerykański ruch na rzecz obrony praw obywatelskich i głosiły hasła pacyfistyczne.