Łona x Konieczny x Krupa "TAXI": Nie mam wątpliwości [RECENZJA]
Kto by pomyślał, że słuchanie historii z taksówek okaże się jedną z najbardziej fascynujących podróży muzycznych tego roku?
Taksówki nieustannie przewijały się w twórczości Łony i Webbera. Bardziej kojarzyła się jednak z postacią nadwornego producenta tej marki, który w klipach regularnie przybierał postać taksówkarza. A tu proszę: to Łona okazuje się kierowcą, opowiadającym historie zasłyszane w licznych jazdach taryfą i spajając je konceptem. Za to twórcami tej taksówki zostali muzycy zespołu Siema Ziemia: Andrzej Konieczny i Kacper Krupa. I rzecz to o tyle ciekawa, że to niszowa grupa, która na sztandarach niesie free jazz, breakcore, IDM. Gatunki więc obce szerszemu słuchaczowi, ale powodujące wypieki na policzkach każdego fana muzyki alternatywnej.
Tak, pod kątem muzycznym to zdecydowanie najtrudniejsza w odbiorze płyta Łony. Ci, którzy przyzwyczaili się do bezpośrednio przebojowych produkcji Webbera z ostatnich dzieł duetu, mogą być rozczarowani. Konieczny i Krupa oferują muzykę bogata w szczegóły, nieoczywistą, niejednokrotnie dość erudycyjną i wymagającą od słuchacza nieco więcej niż to, by bujało łbem.
Chociaż oczywiście kiedy ma bujać, to buja tak, że głową można wybić ścianę. W końcu takie "Kiedyś to było" ze swingującym bitem, 8-bitowymi syntezatorami oraz funkującym basem z syntezatora blisko do dzieł Flying Lotusa czy Thundercata. "Biegnij" to niespotykane nu-disco brytyjsko-nadwiślanskiego dziecka. A kiedy oczekujemy rzeczy bliższej rapowym korzeniom, to otrzymujemy "Kolędę", którą mógłbym najprawdopodobniej oczekiwać po The Roots. Oczekujecie czegoś mocniejszego? Operujący przesterowanymi gitarami "Pan Darek" z absolutnie genialną solówką na saksofonie z pewnością zaspokoi wasze potrzeby. "Godzina Wilka" to rzecz, która zaspokoi ludzi pamiętających jeszcze, kiedy El-P dostarczał industrialowe, brudne i neurotyczne produkcje zamiast elektronicznych bangerów na Run The Jewels. Eklektyzm to niewątpliwie druga nazwa tej płyty. Ale taka rozpiętość gatunkowa w żaden sposób nie ujmuje spójności krążka.
Co nikogo nie zdziwi, Łona to warsztatowo nadraper. Precyzyjny, z doskonałym wyczuciem rytmu, świetną dykcją. Na papierze koncept skupiający się wokół historii opowiadanych w taksówkach mógł rodzić obawy czy nie będzie tu zbyt monotonnie. Na szczęście Łona wspina się tu na szczyty swoich umiejętności tekstowych. Jest bardzo ludzki, przede wszystkim dlatego, że daje mówić innym, zauważa w nich rzeczy niewidoczne na pierwszy rzut i nawet z osób, które z początku nie budzą naszej sympatii, potrafi wyciągnąć pierwiastek człowieczeństwa.
Płakaliście przy albumach Łony ze śmiechu? To poznajcie "10 pytań" - historię kierowcy Ubera z wojną na terenach Ukrainy w tle. To prawdziwe, wyciskające łzy arcydzieło, w którym muzyka i liryka Łony pełnią rolę pełnoprawnych partnerów. Wersy o bracie, który "dzwonił z Chersonia przedwczoraj / mówił, że ważne", po którym następuje "Jesteśmy, dzięki za przejazd / Nie zapomnij dać gwiazdek" nie miałyby takiej siły bez następującym po nim dramatycznym, balansującym na granicy free jazzu i post-rocka, fragmencie instrumentalnym.
Owszem, siłą Łony jest narracja - na "TAXI" budowana z taką dbałością o szczegóły. Jednak to też same pojedyncze wersy i skojarzenia: tu powie, że De Niro jako jedyny był blisko prawdy, gdzie indziej nawiąże do Bergmana. W tych tekstach dużo literatury, pewnie, ale trudno też wyobrazić sobie je w innej formie.
Niby się spodziewałem, ale nie sądziłem, że projekt, który początkowo traktowałem jako poboczny, okaże się jednym z najmocniejszych punktów w dyskografii Łony: tekstowo, rapowo, jak i muzyczno-produkcyjnie. Liczę, że uformowanie tego trio i nagranie "TAXI" to początek wieloletniej współpracy. Bo chcę więcej.
Łona x Konieczny x Krupa "TAXI", Def Jam Poland/Dobrzewiesz Nagrania
9/10