Zabrakło wiary

Ścigani "Spiritus Movens", Mystic

Większość piosenek na "Spiritus Movens" ginie pod hałdami przeciętności
Większość piosenek na "Spiritus Movens" ginie pod hałdami przeciętności 

To prawdopodobnie najlepszy obecnie zespół w Polsce - doceniał Ściganych w programie "Hit Generator" juror Zbigniew Hołdys. "Spiritus Movens" to dowód na to, że były lider Perfectu mocno się pomylił.

Przez nieistniejący już telewizyjny "Hit Generator" Ścigani przeszli jak burza, dwukrotnie zdobywając statuetkę "Super Hitu" za w sumie osiem zwycięstw w głosowaniach telewidzów. Utwory "Niby razem" i "Uwierz mi choć raz" pokazały, że na scenie pop-rocka z bluesowym posmakiem pojawiła się mocna marka. Trzecia płyta "Spiritus Movens" jednak tej pozycji nie umocni, a dla niektórych może być dowodem, że Ściganych łatwo jest dogonić.

Na "Spiritus Movens" stylistyka kwartetu zbliżona jest do mocniejszych utworów Feela (to wbrew pozorom wcale nie musi być zniewaga), a także do skrzyżowania Dżemu i Cree - generalnie specyficzna śląskość (zespół pochodzi z tamtego regionu) w muzyce i tekstach jest mocno słyszalna. Sprawdźcie "Australię", w której tytułowy kraj jest symbolem całkowitej, beztroskiej wolności ("Chcę rzucić to w diabły / Zrobić jeden wielki dym / I wolnym być gdzieś daleko w Australii").

Najlepsze wrażenie robią dwa numery: balladowa kompozycja "Doceniać chwile" z fajną solówką to idealny kandydat na radiowy singel; w ucho łatwo wpada też ozdobiony partią gitary akustycznej "Mało wiary", nie tak znów odległy od przebojów Bryana Adamsa. Chcecie nieco ostrzejszego wydania Ściganych? Fragmenty "Chyba wiem co mi jest" kierują skojarzenia w stronę southernrockowego grania spod znaku Gov't Mule. Tym większe jednak zaskoczenie, że do promocji wybrano utwór "Ełyła" z odwołaniem do klimatów rocka z lat 70., przy zachowaniu współczesnego brzmienia (współpracę z producentem Wojtkiem Olszakiem grupa zawdzięcza "Hit Generatorowi", w którym był jurorem). Numer kompletnie jednak "zarzyna" toporny refren. Na szczęście, całość trwa tylko niespełna trzy minuty. Taki singel to jednak strzał w stopę.

Większość piosenek na "Spiritus Movens" ginie pod hałdami przeciętności. Jeśli w takim "Nie wrócę" pojawia się budząca jakiekolwiek emocje partia gitary, to zostaje ona przyćmiona wyśpiewanymi zbolałym głosem Macieja Lipiny oczywistościami w stylu "Już nie wrócę, idę stąd, jestem pewien, to był błąd". Szkoda fajnych, ciepłych klawiszy (na Hammondach gościnnie Olszak) na tak słaby numer jak "Już nie zabłądzę", ciekawym urozmaiceniem mógłby być nieco funkujący "Możesz wejść", pewne nadzieje robi początek "Spiritus Movens" - prędzej czy później jednak przychodzi moment, kiedy ze zniecierpliwienia szukam przycisku przełączającego na następny numer.

5/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas