Reklama

Włochaty "Miłość, Pokój, Zamieszki": wcisnęli przycisk "reset" [RECENZJA]

Premiera najnowszej płyty kultowego punkowego składu wywołała spore zamieszanie. Jak to, Włochaty z nowym wokalistą? Bez Paulussa, który był twarzą grupy? Czy to ma w ogóle prawo bytu? Odpowiedzi na te pytania z pewnością nie należą do gatunku tych łatwych, a po przesłuchaniu najnowszego dzieła zespołu moja ambiwalencja w tym temacie tylko się powiększyła.

Premiera najnowszej płyty kultowego punkowego składu wywołała spore zamieszanie. Jak to,  Włochaty  z nowym wokalistą? Bez Paulussa, który był twarzą grupy? Czy to ma w ogóle prawo bytu? Odpowiedzi na te pytania z pewnością nie należą do gatunku tych łatwych, a po przesłuchaniu najnowszego dzieła zespołu moja ambiwalencja w tym temacie tylko się powiększyła.
Wokalistą zespołu Włochaty jest obecnie Maciej "Raga" Jarlēm /Aleksandra Kluszczyńska /WOŚP

Włochaty to jedna z najjaśniejszych ikon polskiej sceny punkowej. Największą popularność zespół zdobył w latach 90., kiedy to w Polsce nastąpił nagły wybuch subkultur. Zbuntowana młodzież z łatwością odnajdywała się w anarchizujących tekstach wpisanych w nieoczywiste melodie, do których można było skandować na całe gardło antysystemowe hasła na koncertach. Siłą napędową Włochatego w tamtym okresie był wokalista Paweł "Pauluss" Pawłowski, który swoją sceniczną charyzmą, wyrazistością charakteru i inteligencją porywał tłumy. Dlatego też wieść o tym, że Pawłowski opuścił grupę w 2009 roku była dla wielu odbiorców muzyki Włochatego szokiem. Zespół jednak nie zwinął swoich manatków i postanowił kontynuować karierę.

Reklama

Obecnie frontmanem grupy jest Maciej "Raga" Jarlēm, który użyczył głosu do wszystkich numerów zawartych na albumie "Miłość, Pokój, Zamieszki". No i cóż, przyznam, że głos Macieja nie za bardzo przypadł mi do gustu. Jest nazbyt czysty, bardziej nadający się do rocka radiowego niż punkowej kapeli. Nie pomaga też fakt, że Raga ma skłonności do nieco kiczowatych zaśpiewów. Nie chcę wyjść na boomera, który narzeka, że Włochaty skończył się na "Kill’Em All" - po prostu, żeby cieszyć się tą płyta trzeba dopuścić do siebie fakt, że Włochaty a.d. 2023 nie za wiele ma wspólnego z tym z lat 90. i fani "pierwszego wcielenia" zespołu niekoniecznie odnajdą się w jego współczesnym wcieleniu. Ale też Włochaty chyba poczuł, że w sztywnych punkowych ramach coraz ciężej mu funkcjonować, stąd otwarcie na nowe rzeczy, w tym m.in. reklamę whisky... Czy postawa taka pasuje do punkowej załogi? Na to pytanie musicie już odpowiedzieć sobie sami.

Istną rewolucję przeszło też oczywiście brzmienie kapeli. To już nie jest słowna tyrada podpięta pod nawałnicę gitar, ale melodyjny punk grany na modłę amerykańską. W nowych kawałkach słychać wyraźne echa Anti-Flag ("Wyrwany", "Nie rezygnuj") czy Rise Against ("Pomiędzy", "Wolność"). Momentami Włochaty brzmi nawet... rockowo ("Tyrani upadną"). I muszę przyznać, że numery te brzmią naprawdę ok, są nowocześnie zaaranżowane, bardzo dobrze wyprodukowane - chyba najlepiej w całej karierze kapeli - oraz wpadają w ucho już po pierwszym przesłuchaniu. Warto zaznaczyć, że rolę producenta objął gitarzysta zespołu Piotr "Skoda" Skotnicki, zaś za mix i mastering odpowiada Arkadiusz "Aro" Jabłoński. Obaj panowie wykonali kawał dobrej roboty.

Tekstowo, "Miłość, pokój, zamieszki", podobnie, jak na innych wydawnictwach Włochatego, nie unika trudnych tematów społecznych. Grupa po raz kolejny trzyma punkową latarnię moralną wysoko i dumnie, stając się światłem dla tych, którzy nie boją się podnosić pięści w obliczu niesprawiedliwości. Teksty poruszają tematy polityczne, ekologiczne i społeczne, zanurzając słuchacza w świecie, w którym miłość jest bronią, pokój nie zawsze jest możliwy, a zamieszki są czasem jedynym środkiem do zmiany. Włochaty udowadnia, że punk to nie tylko muzyka, to filozofia, której esencję można odnaleźć w każdym dźwięku, w każdym słowie.

"Miłość, pokój, zamieszki", to z pewnością jedno z najbardziej odważnych wydawnictw polskiej gitarowej sceny muzycznej tego roku. Włochaty wcisnął przycisk "reset" i niejako swoją przygodę z punkiem rozpoczął na nowo. Dopiero po uznaniu tej decyzji, z czystą głową i bez oczekiwań, powinniśmy podejść do przesłuchania płyty. Szalikowcy Włochatego mogą przez tę próbę nie przebrnąć, ale cóż, nie da się dogodzić każdemu, a artystyczne decyzje trzeba po prostu szanować i próbować je przynajmniej zrozumieć.

Włochaty "Miłość, Pokój, Zamieszki", Mystic Production

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Włochaty | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy