Warszawiak da się lubić
Dominika Węcławek
Projekt Warszawiak "Projekt Warszawiak", Mystic Production
Projekt Warszawiak, podobnie jak miasto, które opiewa w utworach, budzi odczucia ambiwalentne. Mimo wszystkich sympatii, antypatii i chwiejnego poziomu wykonawczego, debiutancki krążek jest głosem ważnym, a do tego potrzebnym.
Wiele rzeczy można zarzucić artystom związanym z Projektem Warszawiak. Ot choćby to, że oswojenie się z ich wersjami szemranych szlagierów zajmuje trochę czasu. Pierwsze skojarzenia z Frankiem Kimono, oraz z Sokołem i Pono melodeklamującymi o tym, jak będą "brać cię, w aucie, aha" są nie do uniknięcia. Gdyby aktor Łukasz Garlicki i Jacek Jędrasik wykonywali wyłącznie autorskie teksty, pewno byłoby łatwiej przejść nad tym do porządku dziennego, oni jednak przede wszystkim chwycili za stołeczne evergreeny, znane szerszemu odbiorcy troszkę z archiwalnych nagrań, a troszkę poprzez takie projekty jak Szwagierkolaska. I zrobili z nimi wszystko, by tylko nie były podobne do oryginałów.
Pal sześć nowoczesne aranże, które jednym przypadną do gustu a innym nie, ale wokal? Anemicznie mechaniczne wyrzucanie słów zamiast śpiewu, a jak już śpiew pojawia, to dochodzimy do wniosku, że lepiej by go nie było. A jednak zagryzło. Projekt Warszawiak z niszowego, muzycznego happeningu funkcjonującego w internecie awansował do miana ambasadora Warszawy, zaś jego wersję "Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka" słyszeli już chyba wszyscy, którzy mają dostęp do mediów. Zresztą kolejne powtórzenia tak singla, jak i pozostałych dostępnych już od kilku miesięcy w sieci utworów przyzwyczajają do całej tej stylistyki. Zaczynamy to lubić i chcieć więcej.
Głód zaspokoi płyta "Projekt Warszawiak" zawierająca wszystko to, co dostępne było za darmo i trzy nowe utwory. Całość brzmi doskonale - syntetyka ma teraz odpowiednią głębię i dynamikę, a żywe instrumenty wychodzą na pierwszy plan. Choćby taka trąbka Łukasza Korybalskiego w "Tangu Apaszowskim" robi dużo dla klimatu całego utworu. "Ballada o Felku Zdankiewiczu" z kolei zyskuje na drapieżności i ciężarze dzięki basowi Maćka Cyngota.
Ciekawie brzmią utwory napisane przez samych członków "Warszawiaka". Szemrana ballada "Ząbkowski", choć osadzona we współczesnych realiach, czerpie garściami z tradycji opowieści o kwiecie praskiej ulicy. "Do stolicy" zgrabnie, z dystansem i dużą dawką ironii portretuje samą stolicę. Jedni będą zachwyceni takim pomysłem na wyrażanie lokalnego patriotyzmu, inni nie przestaną sarkać na temat bezczeszczenia świętości i lansu Warszawki. Tymczasem Orfin, Kępa, Jędrasik, Garlicki i pozostali zaproszeni do współpracy goście pokazują, że miejski folklor w XXI w. żyje nowym życiem. Zamiast kostnieć w akompaniamencie mandoli w jakimś podwórkowym skansenie, może być klubowym hiciorem. I za to plus, a konkretnie sześć plus.
6/10