Roxie Węgiel "13+5": Wchodzenie w dorosłość [RECENZJA]

Roxie Węgiel - bo już nie Roksana - na nowej płycie pragnie udowodnić za wszelką cenę swoją dojrzałość zarówno w obszarze życia prywatnego, jak i muzyki. Po tym, co prezentuje na "13+5", w obu obszarach można dostrzec jeszcze przestrzeń do rozwoju. Na szczęście - bo to dobry zwiastun na przyszłość.

Roxie Węgiel na okładce "13+5"
Roxie Węgiel na okładce "13+5"materiały prasowemateriały prasowe

Temu, że Roxie Węgiel utalentowaną wokalistką jest trudno zaprzeczyć. Jej debiut sprzed czterech lat, wydany jeszcze pod właściwym imieniem, wszelkie wady kierował w stronę obszarów, nad którymi artystka nie sprawowała pieczy. "13+5" to krążek dużo bardziej świadomy muzycznie i tekstowo. A przede wszystkim album, na który zwyciężczyni pierwszej edycji "The Voice Kids" miała już dość spory wpływ. Nie bez znaczenia zapewne jest opuszczenie Universalu na rzecz Unity Records. To wszystko powoduje, że "13+5" czasami bywa krążkiem zaskakująco osobistym, pokazującym, kim Roksana jest jako osoba i jak radzi sobie ze wszystkimi wydarzeniami z ostatnich lat.

Dlatego to album, który mówi zarówno o miłości we wszystkich odmianach, jak i o wierze wokalistki oraz radzeniu sobie ze sławą, hejtem i zawiścią. Tekstowo nie ma tu co prawda wodotrysków, przy czym od czasu do czasu trafią się rzeczy naprawdę zapadające w pamięć. Chociażby aroganckie wejście "Moje kroki głośne robią miejsce mi na OLIS" w "Jak na filmach", którego pozazdrościłoby wielu braggujących raperów.

Oczywiście doskonałym pomysłem było wypuszczenie singla w postaci "Miasto". To house'owy numer, który doskonale poradzi sobie zarówno w stacjach radiowych, jak i na mniej wymagających parkietach. Ale trudno nazwać ten kawałek w jakikolwiek reprezentatywnym dla całości. Bo "Do Ciebie" z klangującym miejscami basem już kieruje w nu-disco w duchu "Future Nostalgii" Dua Lipy. Ciekawiej temat ten rozgrywa refren w "Pierwsze miejsce" i aż szkoda jak transparentne okazują się zwrotki. Dużo tu też wpływów urban music - ot chociażby w zarapowanym "Gen Z" czy "Jak na filmach" (aż dziwi, że nie pojawiła się tu Iggy Azaela na featuringu).

"13+5" to pierwsza dojrzała płyta Roxie Węgiel

Są tu momenty naprawdę obiecujące. "Ufam Ci", będące de facto deklaracją wiary Roxie, świetnie miesza elementy trapowe z etnicznymi, czy wręcz orkiestro-sakralnymi. I to mimo paru zgrzytów w wersach, które w moim mniemaniu wręcz kłócą się z wartościami propagowanymi przez chrześcijaństwo. Świetnie wyprodukowane, niepokojące w warstwie muzycznej "Wiem, że tam jesteś" z silną podbudową ambientową i mocnym udziałem syntezatorów pokazuje, jak należy bawić się tym, co dzieje się w tle. Niesamowita jest ta płynność i swoboda, z jaką Roxie radzi sobie tu za mikrofonem, jak dobrze wtapia się w warstwę muzyczną dość nieoczywistą jak na popowe standardy. I chyba jest najlepszym dowodem na to, że im bardziej Roxie oddala się na tym albumie od popu, tym lepiej.

Niestety, jest tu trochę banalnej wody, która istnieje wyłącznie po to, by zapełnić playlistę. Bo nikt nie powie mi, że chociażby "Zamknę oczy" takowym nie jest. Tak samo jak "Kilka chwil" to niestety patos ze szkolnych akademii i jakoś nie umiem oprzeć się wrażeniu, że może być to jeden z najstarszych numerów zrealizowanych na potrzeby tej płyty.

Roksana Węgiel w 18-te urodziny dla Interii: Dorastanie na oczach Polski nie jest łatwe [WYWIAD]Interia.plINTERIA.PL

Z "13+5" mam taki problem, że jak to w przypadku wchodzenia w dorosłość, nie umiem do końca wyczuć, w którą stronę chce tak naprawdę zmierzać Roxie. Gorzej, że nie wiem też do końca której z jej twarzy właściwie wierzyć. Ta dychotomia sprawia, że trudno oprzeć mi się wrażeniu, że to krążek zawieszony pomiędzy tym, co artystka będzie robić, a co dopiero nastąpi w przyszłości. Ale nie ukrywam: w pewien sposób jestem zaintrygowany.

Roxie Węgiel, "13+5", Unity Records

6/10

Okładka albumu Roxie Węgiel "13+5"materiały prasowemateriały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas