Rosalie. "IDeal": Pop w rozmiarze XXL [RECENZJA]

Prężnie działa polski oddział Def Jamu. Chwalić jednak trzeba nie tylko za jakość wydawanej muzyki, ale też za inne działanie - próbę zwiększenia swojej grupy odbiorców. I tutaj idealnym przykładem wydaje się zakontraktowanie Rosalie.

Rosalie. na okładce płyty "IDeal"
Rosalie. na okładce płyty "IDeal" 

Sympatyczną piosenkarkę ciężko porównywać do innych artystek aktualnie wydających w amerykańskim oddziale wytwórni, bo żadna z nich nie jest dobrym punktem odniesienia. Rosalie. to zupełnie inna muzyka - pop, któremu daleko do klasycznego soulowego sznytu, za to umiejętnie goniący za współczesną elektroniką z klubowym zacięciem i nie bojącą się radia.

"IDeal" nie pokazuje zupełnie nowej twarzy wokalistki i w większości udanie kontynuuje motywy dobrze znane z poprzedniego, jakże fajnego "Flashback". Zabiera w błyskawiczną podróż po wszystkich obowiązujących trendach w Berlinie, Los Angeles i Londynie, a niekiedy śmiało zerka w przebojowe rejony starych, polskich nagrań.

W przeciwieństwie do poprzednika, a zwłaszcza debiutanckiej EP-ki, album jednak oferuje piosenki bardziej uniwersalne i lepiej skrojone pod masowego słuchacza. I wcale nie trzeba traktować tego jako wady, wręcz przeciwnie. "Spływa" czy "Moment" spokojnie mogłyby namieszać nawet wśród przeciętnego Kowalskiego, a świetne, house'owe "Najbliżej" (ten bas na końcu utworu!) bezproblemowo zostałoby wymiataczem którejś z nocnych audycji na Wyspach. Zdarza się tu również operować kliszami w stylu, który spokojnie mogliby odgrywać DJ-e z zacnej inicjatywy The Very Polish Cut Outs. W tym przypadku brawa należą się za "Nie mów" ze swoim delikatnym odniesieniem do rodzimych gwiazd estrady.

Rosalie. zaprasza do swojego świata, więcej bawi się swoim głosem, w końcu mocniej stawia na język polski. Dzięki pomocy tekściarzy - m.in. Michała Wiraszki i Rasa - jest jeszcze bliżej odbiorcy. Teksty nie są przekombinowane, przez co piosenki nie cierpią na nadmiar linijek. Nie ma żadnego zbędnego słowotoku, a całość wydaje się idealnie rozpisana pod styl wokalistki.

Dużo tu ciekawych, pojedynczych, szybko zapadających w pamięć one linerów, przykładowo "Przy winie nie zauważyłam jak zapadła ciemność / Błądzę ulicą i nie schodzę z trasy, chodź ze mną", jednakże takich, które nie dominują nad całością. A to przecież trudna sztuka, podobnie jak operowanie językiem angielskim, który również tu znajduje dla siebie miejsce. Wokalistka świetnie się nim posługuje, a akcent nie jest wymuszony na siłę. Niewielkie jego ilości przemyca w "Spływa" i w "Chodź chodź chodź" (szkoda tylko, że na pierwszy plan wychodzą tu syntetyczne bębny), znacznie więcej jest w "Ideal", które brzmi jak zaginiony utwór z sesji poprzedniej płyty.

Talentu Rosalie. odmówić nie można, jednak ciężko nie odnieść wrażenia, że jej sukces bierze się bardziej z umiejętności doboru współpracowników. Tekściarze idą swoim torem, ale prawdziwa jazda zaczyna się w warstwie muzycznej. To nie tylko stan ponad średnią krajową, ale i często klasa światowa, która nie jest bezsensowną kalką topowych producentów. A nawet jeśli ochoczo spogląda w inne rewiry, jak Chloe Martini uderzająca w południowe tony Atlanty, Ment XXL wypływający z Wysp wraz z "Chmurami", czy schafter udający wcześniejszą wersję samego siebie w "Ciemności", to ciężko, żeby to się nie spodobało. Wszystko umiejętnie kursuje na poletku R&B balansującego na krawędzi hipsterskiej alternatywy i jakościowej komercji.

Rosalie. stawia kropkę, nie tylko za swoim pseudonimem. Zamyka pewien etap i jednocześnie otwiera ten, w którym jest więcej przebojowości i, paradoksalne, jej samej. Uniwersalne też może być dobre, zwłaszcza piosenki. Ciężko nie kibicować nie tylko jej, ale i ekipie, która sprawia, że również ona staje się jeszcze lepsza.

Rosalie. "IDeal", Def Jam Recordings Poland

7/10

Rosalie. opowiada Interii o ostatnich dwóch latach karieryINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas