Recenzja Sylwia Grzeszczak "Tamta dziewczyna": Więcej światła!
Iśka Marchwica
Sylwia Grzeszczak roztacza przed nami bajkową wizję. I nie chodzi tu o świat piękny, w którym urocza księżniczka odnajduje swojego idealnego księcia. "Tamta dziewczyna" to raczej bajka gorzka, ale o wyrazistych kolorach, intensywnych smakach i dramatycznych zwrotach akcji. Taka bajka, która wymaga odwagi i rzucenia się głową w dół w nieznane.
Od pierwszych chwil swojej zadziwiającej muzycznej kariery, Sylwia Grzeszczak fascynuje. Przede wszystkim - wspaniałym, świetnie rozpoznawalnym głosem. Ale też muzyką - pełną pasji, namiętności i operowego rozmachu. Słychać je także w najnowszej, czwartej już płycie artystki. "Tamta dziewczyna" to chyba najbardziej musicalowe dzieło Grzeszczak, które od pierwszych dźwięków wciąga intensywnością i pełnią brzmienia. Chociaż płycie nieco brakuje tak cennej ciągłości, spójności charakteru, jednolitej idei brzmieniowej, to Sylwia znalazła sposoby na to, byśmy się w jej wyrazistym świecie totalnie zatracili.
Po zbierającym laury "hicie lata", jakim okazała się tytułowa "Tamta dziewczyna" - buntownicza piosenka o rozstaniu i sile kobiecej przemiany - spodziewać się mogliśmy albumu stylistycznie ukierunkowanego na zdecydowane rytmy, odważne teksty, a może nawet pop-rockowe brzmienie. Nic z tego - nowy album Grzeszczak to piękna poezja, opleciona ambitnymi melodiami i osadzona w świetlistych harmoniach orkiestrowych. Udział dużych zespołów zresztą jest tu niezwykle istotny. Brzmienie kameralnej Sinfonietty Consonus, w aranżacjach Michała Mierzejewskiego dodało "Ociepleniu" charakteru mrocznego walca.
Symfoniczną pełnią brzmienia, uzupełnionego o delikatną poruszającą partią fortepianu, zachwyca też szeroka romantyczna ballada "Bezdroża" z gościnnym udziałem Mateusza Ziółki. Tu też Sylwia ze smakiem użyła chóru, który dodał odpowiedniego pozytywnego smaczku do zamykającego album "Kiedy tylko spojrzę". Udział Sound'n'Grace w tym najbardziej gospelowym z całego albumu utworze jest też dowodem na "operowość" płyty - w końcu według wszelkich zasad konstrukcji wielkich muzycznych spektakli, to właśnie w ostatnich scenach kompozytor powinien powalić słuchacza, wytaczając największe muzyczne działa.
Tak też jest na "Tamtej dziewczynie". Kompozytorka prowadzi nas po świecie swoich emocji - od enigmatycznego wokalizowego prologu ("All For You"), przez przedstawienie dylematów głównej bohaterki (energiczna i buńczuczna "Tamta dziewczyna", pełne wątpliwości, świetnie skomponowane melorytmicznie "Dla dorosłych"), prezentację wewnętrznych konfliktów i pragnień (fatalistyczne "Ocieplenie", rozpędzająca się zamyślona "Jesień", w której wokalistka pozwala nam zajrzeć prosto w jej serce), po wybuch romantycznej miłości i pełne nadziei rozwiązanie problemów.
Sylwia Grzeszczak stworzyła na swojej najnowszej płycie pejzaż niezwykle fascynujący, którego studiowanie sprawia słuchaczowi ogromną przyjemność. Umiejscowiła na nim zarówno chwytliwe piosenki, jak i bardziej skomplikowane, zagmatwane fakturowo i emocjonalnie kompozycje, które zdradzają jej wyjątkową wrażliwość i muzyczną świadomość (niemal triphopowe "Crimes"). Choć przeskoki stylistyczne mogą utrudniać odbiór "Tamtej dziewczyny", to warto poddać się urokowi płyty, której niewątpliwym spoiwem jest nie tylko aranżacyjny rozmach, ale przede wszystkim - fenomenalny głos wokalistki. Sylwia Grzeszczak nie tylko bowiem wyróżnia się wyjątkową barwą wokalu, ale też wybitną świadomością, umiejętnością wyczucia każdej nuty, każdego odcienia słowa i emocji. A to sprawia, że każdy jej utwór może rozświetlić nawet najbardziej ponury dzień.
Sylwia Grzeszczak "Tamta dziewczyna", Gorgo Music / Warner Music Poland
7/10
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***