Recenzja Roisin Murphy "Hairless Toys": Mów do mnie jeszcze, Roisin

Tomek Doksa

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Dla starych fanów Moloko czy miłośników żeńskiej elektroniki? Nie, nowy album Roisin Murphy to przede wszystkim krążek dla tych, którzy lubią słuchać... zwierzeń kobiety po przejściach.

Roisin Murphy: Kobieta po przejściach
Roisin Murphy: Kobieta po przejściach 

Czas robi swoje. Jeśli od jej ostatniej solowej płyty "Overpowered" minęło osiem lat, a sama Roisin przekroczyła granicy czterdziestki, nic dziwnego, że na najnowszym krążku postanowiła się wygadać. Oczywiście wielu stęsknionych jej wokalu i klimatów tanecznych spod znaku Moloko oczekiwało, że "Hairless Toys" będzie naturalną kontynuacją muzycznych pląsów zapoczątkowanych we wspomnianym duecie w połowie lat 90., ale tych czeka spora niespodzianka. Czy jednak miła? To już kwestia podejścia. Przy produkcji materiału, Murphy pomagał co prawdy znajomy ze złotych czasów Moloko, Eddie Stevens, ale w kontekście dość stonowanej atmosfery płyty, na której liryczność Roisin bierze górę nad warstwą muzyczną, to pewnie dość słabe pocieszenie.

Prawda jednak jest taka, że "Hairless Toys" to album znakomity i mimo że na tle wcześniejszych dokonań irlandzkiej wokalistki wypada najmniej rozrywkowo, trudno sobie wyobrazić, by jakikolwiek miłośnik jej talentu mógłby nim być niemile zaskoczony, czy też - nie daj Boże - znudzony.

Oczywiście, po tylu latach czekania i wypatrywania następcy "Overpowered" na horyzoncie, słyszalna na pierwszy rzut ucha dominacja ballad ("Exile") i oszczędnych, sentymentalnych kompozycji ("Gone Fishing") może głodnych tańca wystraszyć, ale ten album zdecydowanie zyskuje przy bliższym poznaniu. Jego kwintesencją jest kończący krążek "Unputdownable" - prosty i nastrojowy, niekoniecznie elektroniczny kawałek, idealny do lampki wina, a jednocześnie bardzo inspirujący i pobudzający. Taki też jest cały materiał - niby nieco uśpiony, a jednak na tyle pełen życia, by nie tylko wprowadzić słuchacza w miły nastrój, ale też zarazić go dobrą energią. Mimo nawet faktu, że Roisin - tak bardzo zapatrzona w przeszłość, również tę muzyczną - rzadko się na tej płycie uśmiecha.

Ale w sentymentalnych barwach też jej do twarzy. Jej głos wciąż koi zmysły, życiowe opowieści odsłaniają zaś bardziej ludzką twarz naszej idolki. Niby starość nie radość, ale sposobu, w jaki Roisin rozprawia się na "Hairless Toys" ze swoim życiem, jej innym śpiewającym koleżankom należałoby tylko życzyć. Madonna, to szczególnie do ciebie.

Roisin Murphy "Hairless Toys", Mystic

8/10


emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Przejdź na