Reklama

Recenzja Perfect Son "Cast": Śmiało po swoje, bez niepotrzebnej skromności

Sprawa istotna i bez precedensu. Oto pierwszy Polak wydaje płytę w amerykańskiej wytwórni Sub Pop, założonej przed 30 laty, by promować rodzący się grunge. W katalogu labelu takie legendy jak Nirvana, Soundgarden czy Fleet Foxes.

Sprawa istotna i bez precedensu. Oto pierwszy Polak wydaje płytę w amerykańskiej wytwórni Sub Pop, założonej przed 30 laty, by promować rodzący się grunge. W katalogu labelu takie legendy jak Nirvana, Soundgarden czy Fleet Foxes.
Perfect Son wydał album "Cast" w legendarnej wytwórni Sub Pop /

Nie ma zatem wątpliwości - obecność Perfect Son, czyli muzycznego alter ego Tobiasza Bilińskiego w wytwórni z Seattle to duża rzecz. Jednak gloryfikowanie tego wydarzenia to lekka przesada - Biliński bowiem zrobił to, co polscy muzycy, a raczej ich opiekunowie i agencje PR-owe, których na naszym rynku niestety brakuje, powinni już dawno robić. Nawiązywać kontakty, dobijać się do drzwi zagranicznych wydawców, zostawiać niepotrzebną skromność w kieszeni i śmiało iść po swoje. Tym bardziej, gdy ma się do przekazania tak dobre treści, jak te zawarte na płycie "Cast".

Reklama

Gdybym nie wiedziała, że to muzyka Bilińskiego, w niektórych utworach mogłabym go nie poznać. Różnica w stosunku do jego wcześniejszej solowej twórczości pod szyldem Coldair nie jest co prawda kolosalna.

Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Brzmienie Perfect Son jest bogatsze, bardziej rozbudowane, ale mam też wrażenie, że niesie inne emocje. Jest pełne nadziei, energiczne, mocarne. Bywa też, choć w mniejszości, zmysłowe. Jak w "So Divine", z leniwymi riffami w tle czy świetnym "Almost Mine", który zamyka album rozbudowanym syntezatorowym pasażem.

W przypadku nowej muzyki Bilińskiego nie można mówić o początku pod nowym aliasem. To raczej przeobrażenie, przemyślana, rozsądna i dobra metamorfoza. Bogate brzmienie ledwie przypomina początku twórczości solowej muzyka, które z tej perspektywy czasu wydają się bardzo minimalistyczne.

Na "Cast" w ciężkich synthpopowych kompozycjach zmieszane są surowe syntezatory i delikatne sample. Zaraz obok zaś wysoki wokal i wpadające w ucho refreny. Tak jak ten w singlowym "It's For Life", utworze pełnym energii, pędzących dźwięków i ważnych, choć skromnych słów. Z kolei "Reel Me" zadziwia transowym tłem, przywodzącym na myśl muzykę Trenta Reznora.

"Cast" to soczysty, napakowany emocjami i głęboki electropop. Rozbudowane kompozycje pokazują kunszt autora, przede wszystkim zaś obrazują jego dojrzałość, nie tylko tę muzyczną.

Perfect Son "Cast", Sub Pop / Pias

8/10


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Perfect Son | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy