Recenzja Mikromusic ​"Tak mi się nie chce": Nie prosili, a mają

Iśka Marchwica

Nie jestem fanką Mikromusic. Nie ponad dekadę temu, gdy Natalia Grosiak niemalże jednocześnie pracowała nad materiałem Mikromusic i projektu Digit All Love, zdecydowanie większym uczuciem obdarzyłam ten drugi zespół. Kompozycje DAL były bardziej mięsiste, konkretne, działające na zmysły. Po wielu zawirowaniach i zmianach w szeregach obu zespołów, do szóstego albumu Mikromusic podeszłam ze świeżą głową. I kolejny raz, Natalia Grosiak mnie nie tyle miło zaskoczyła, co totalnie zauroczyła. Wbrew swojemu tytułowi, "Tak mi się nie chce", to chyba najbardziej dopracowany i najlepiej przygotowany album w karierze zespołu.

Nie ma na tej płycie utworu słabego, przelatującego mimochodem, niedopracowanego
Nie ma na tej płycie utworu słabego, przelatującego mimochodem, niedopracowanego 

Oczywiście powyższe jest tylko moim zdaniem, bo skoro od początku swojego istnienia Mikromusic jest nagradzane (np. TOPtrendy), wyróżniane (np. przez Marka Niedźwieckiego) i wypuszczane w szeroki eter (np. przez Trójkę), to trudno pokusić się o herezję, że zespół Grosiak i Korbaczyńskiego do teraz był nijaki. A jednak dla mnie "Tak mi się nie chce" otwiera nowy rozdział w historii Mikromusic. Może dlatego, że tym razem zespół wydał płytę sam, a właściwie z "drobną" pomocą swoich fanów. Ponad 500 osób podpisało się własnym nazwiskiem i swoimi pieniędzmi pod wydaniem szóstej płyty zespołu. Pół tysiąca osób uznało, że warto Mikromusic zaufać i podsypać im nawozu. Wpadając w ton biblijny - drzewo wydało owoce. Mikromusic pracowało chyba spokojniej i z większym luzem nad muzyką, w którą wierzyli i którą stworzyli dla siebie i swoich słuchaczy podług własnych pragnień i emocji.

"Tak mi się nie chce" jest albumem szerokim. Rozlewa się, rozpływa po całym ciele, wdziera się podmuchami świeżego powietrza i nie chce się uspokoić. Od singlowego, rytmicznego "Synu", przez leniwe, a jednak dramatyczne "Tak mi się nie chce", piosenkowe mocno sarkastyczne "Na krzywy ryj", wbijającą w trans "Syrenę", aż po ulotne przejrzyste "Mgła nad stawem". Nie ma na tej płycie utworu słabego, przelatującego mimochodem, niedopracowanego. "Tak mi się nie chce" to świetna odważna elektronika na bazie onirycznych melodii, tak charakterystycznych dla Natalii Grosiak. To także ciekawie wstawiane chórki, wprowadzające w najbardziej nieoczywistych momentach nowe brzmienie i charakter. To teksty - mądre, wykrzywiające rzeczywistość, nie bojące się poetyckiej natury, obserwujące senne uczucia. To w końcu głos samej Natalii Grosiak - jak zawsze delikatny, kobiecy, ale tu także uszczypliwy, balansujący na granicy omdlenia, to znów wbijający się w świadomość wyjętymi z kontekstu wersami. Natalia postawiła sobie poprzeczkę niezwykle wysoko, pisząc dla siebie melodie skomplikowane i wymagające rozwinięcia skali głosu, ale też melorecytacyjne, zmuszające z kolei do skupienia na treści i oddaniu najmniejszych niuansów emocjonalnych.

"Tak mi się nie chce" promują dwa skrajne utwory - zachwycające energetyczne "Synu" i spokojne "Tak mi się nie chce". Druga piosenka, genialna pod względem przewrotnego tekstu i świetnie pomyślanej warstwy muzycznej, zapadnie nam w pamięć na pewno też ze względu na przejmujący teledysk. Jego przekaz dotyczy chyba całej płyty i być może filozofii Mikromusic. "Tak mi się nie chce" to płyta o ulotności - uczuć, miejsc, ludzi. O tym, że wszystko można stracić, że może być szaro i nijako. I że właśnie dlatego, trzeba w każdej sekundzie szukać koloru.

Mikromusic "Tak mi się nie chce",  yMusic/Wydawnictwo Agora

9/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas