Recenzja Meek, Oh Why? "Miło było poznać": Cała przyjemność po naszej stronie

Tomek Doksa

Meek, Oh Why? Kubicki? Ten sam, który jako nastolatek grał na trąbce przed parą prezydencką w Belwederze? Miło cię poznać, zwłaszcza, że dzisiaj prezentujesz się nam z zupełnie innej strony.

Okładka płyty "Miło było poznać" Mikołaja Kubickiego, tworzącego pod pseudonimem Meek, Oh Why?
Okładka płyty "Miło było poznać" Mikołaja Kubickiego, tworzącego pod pseudonimem Meek, Oh Why? 

Teoretycznie powinniście go kojarzyć nie tylko z entuzjastycznych tekstów w mediach na temat utalentowanego nastolatka, który wystąpił w Belwederze i którego talentem zachwycił się sam Gary Guthman, współpracownik m.in. Arethy Franklin, Toma Jonesa i Dionne Warwick, ale też z płyt Małego Wu Wu ("Małe Wu Wu śpiewa wiersze ks. Jana Twardowskiego") albo Dagadany ("Maleńka"), na których dzielnie występował w roli muzyka sesyjnego. Przede wszystkim powinniście go jednak pamiętać z ubiegłorocznej EP-ki, na której młody trębacz i student Akademii Muzycznej w Krakowie, objawił się szerszej publiczności jako... raper.

Tak, tak, wiem. Od tego należałoby w ogóle zacząć ten tekst, w końcu Meek, Oh Why? to dziś przede wszystkim nowy nabytek hiphopowej wytwórni Asfalt i spora nadzieja tej części rapowej sceny, której przewodniczy dumnie Łona. Ale kilka tych przytoczonych wyżej wspomnień z (nie)dalekiej przeszłości pozwoli wam lepiej zrozumieć, z czym tak naprawdę macie tutaj do czynienia. Albo prędzej - z kim. Bo Meek, Oh Why? na "Miło było poznać" pozuje na kogoś więcej aniżeli kolejnego młodego rapera z zapisanym notesem i aspiracjami. I na kogoś więcej niż kolejnego do zapomnienia.

Zobacz występ Mikołaja Kubickiego na VIII Festiwalu Instrumentów w Dętych w Mielcu (2009 r.):

"Nie chcę, żeby płyta była zbiorem kilku piosenek na zasadzie 'fajnie być raperem i producentem i zrobić sobie płytę', tylko chcę, żeby koncept całości był tak spójny, żeby treść wyszła poza ramy płyty CD czy cyfrowych plików" - pisał przed wydaniem krążka na swoim Facebooku. I ja to szanuję. Ale na ładnych sentencjach tu się nie skończyło. Pierwszy poważny materiał Mikołaja to rzeczywiście płyta, która wyróżnia się na tle debiutanckich wydawnictw jemu podobnych "młodych gniewnych" z "patentem" na hip hop. Może dlatego, że - jak rapuje w "Miłości" - po prostu czuje w środku, że jest rock'n'rollowcem i próbuje innych środków muzycznego wyrazu niż klasyczna szkoła hiphopowa, a może dlatego, że sam siebie wciąż testuje, szuka odpowiedniego brzmienia, przez co jeszcze nie kalkuluje, nie ocenia, ale chętnie chłonie "Żar ulic", zasłyszane tam dźwięki i słowa. Tu Meek, Oh Why? zbuduje numer na fajnej elektronice i zabawą wokalami ("Jest mnie więcej"), tam pochwali się sentymentalną, gitarową miniaturą ("2016-1995"), a jeszcze gdzie indziej zafunduje świetny popis na trąbce ("Powrót do przeszłości").

To jeszcze nie są petardy, ale numery już na tyle dobre, że z chęcią się do nich wraca i spędza przy tej płycie trzy przyjemne kwadranse. Meek, Oh Why? nagrał wszystko na nią samodzielnie - wyciągnął stare pianino z garażu, zaczął kombinować z efektami, nawet trąbkę starał się nagrywać w mniej oczywisty, i niekoniecznie pożądany przez wykładowców z Akademii, sposób. To dobry prognostyk na przyszłość. A o to chyba w tym albumie chodziło. By się przedstawić z lepszej niż na nieznanym tak szeroko materiale "Księżniczka i Buc" strony i żeby udowodnić, że ubiegłoroczne zachwyty pod jego adresem mają pokrycie nie tylko w trzeźwym podejściu do pisania tekstów, ale i robieniu muzyki oraz spinaniu całego pomysłu na siebie. Mnie debiutem w Asfalcie na pewno przekonał. I narobił apetytu na więcej.

Meek, Oh Why? "Miło było poznać", Asfalt

6/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas