Recenzja Kovalczyk "Aux": Auć
Iśka Marchwica
Tak bezkompromisowej muzyki już dawno nie słuchałam. "Aux" słucha się z zafascynowaniem - od wściekłości, przez irytację, rozżalenie, po rozbawienie i wzruszenie. Michał Zabłocki w tekstach dla Kovalczyka i Kuncewicza poruszył chyba wszystkie najbardziej gorące tematy ostatnich miesięcy. A Kovalczyk i Kuncewicz dodali do nich idealny muzyczny komentarz, korzystając z pełnego spektrum dźwięków właściwych dla ambitnego popu.
"Aux" zostało określone, a wręcz zaplanowane przez twórców, jako album koncepcyjny. W tym wypadku "koncepcja" jest dość szeroka - Zabłocki z finalistą trzeciej edycji programu "Idol" Kovalczykiem i Kuncewiczem skupili się na "współczesnych problemach" starając się w jak najbardziej zrozumiały i zwięzły sposób przedstawić swoje poglądy i komentarz do wydarzeń, zagadnień i dyskusji ostatnich czasów. Trudno nie odnieść kolejnych utworów z "Aux" do sytuacji w Polsce, jednak przyznać należy, że tematyka dotyka ogólnie współczesnego świata i nawet moralnych problemów, występujących w różnych krajach i na różnych kontynentach. Zabłocki z niezwykłym wyczuciem dotyka kwestii macierzyństwa ("O matko, ale rzadko ceni się, że urodziłaś nas..."), z humorem opisuje specyficzne relacje w rodzeństwie, odważnie podchodzi do kwestii politycznych ("Nie głosuj na mnie (...) za dobrze kłamię - okradałbym cały kraj") i wszechobecnego hejtu - w internecie i na ulicach. Zwłaszcza ostatni temat podjęty w "#bannahejta" ujęty jest z kwaśnym humorem, a sam Kovalczyk wykazał się nie lada odwagą, śpiewając pełnym głosem obelgi, wymierzone przeciwko niemu w internetowych komentarzach. "Aux" to także kompozycje delikatne, poruszające się po świetnie przez Zabłockiego znanej tkance metafor, poetyckich zabaw i romantycznych opisów. Taki właśnie zawoalowany i bardzo malarski jest promujący album singel "Turlaj się" oraz zamykająca płytę "Pustynia", której specyficznego smaczku dodaje wykorzystanie wschodniej harmonii i melodyki.
Smaczków muzycznych jest na "Aux" mnóstwo - utrzymany w ogólnym gatunku ambitnego popu album udekorowany został wstawkami z muzyki elektronicznej, indie rocka, soulu (wspomniane już "Jak siostra z bratem") czy piosenki aktorskiej. Najważniejsze są jednak melodie - skomplikowane, tworzące muzyczną koronkę czasem tak skomplikowaną, że wręcz brzydką. Każdy jednak zgrzyt w muzyce, każde podkreślenie nosowego tembru głosu Kovalczyka, każda wyśpiewana w płaski sposób samogłoska nadaje piosenkom "Aux" charakteru. Płyta jest chropowata, miejscami nieprzystępna i oschła i właśnie dlatego idealnie oddaje poruszane w kolejnych utworach problemy.
Kovalczyk po pierwszej odsłonie funky-jazzowego projektu "Kovalczyk Big Band Project" (muzyk zapowiedział już kolejną płytę w tym klimacie) okrzyknięty został "czarnym głosem w polskiej muzyce". Faktem jest, że ostra barwa jego wokalu i świetne wyczucie słowa gładko wpasowują się do "czarnego jazzu" i angielskich tekstów. Na "Aux" artysta pokazał jednak, że nie zamierza kroczyć łatwymi ścieżkami. Muzyka stworzona wspólnie z Kuncewiczem uwydatnia nierzadko karkołomne zbitki słów od Zabłockiego, podbija ich rytmikę, wystawia na światło częstochowskie rymy. W tym odarciu z piękna i epatowaniu brzydotą jest coś fascynującego - coś, co podkreśla wartość polskiej poezji i nowoczesnej muzyki. I stawia Kovalczyka na wysokiej półce wśród najlepszych polskich artystów.
Kovalczyk "Aux", artCONNECTION
7/10