Recenzja Feist "Pleasure": Ścieżki outsiderki
Podobnie jak Joni Mitchell, Leslie Feist krąży trudnymi do przewidzenia ścieżkami, własnym tempem i zmiennym krokiem. Obie panie łączy nie tylko narodowość, ale też niezwykła kruchość przebijająca się przez ich silne głosy. I zapewne gdyby nie Mitchell, dziś nie słuchalibyśmy "Pleasure", najnowszej płyty Feist.
Pochodząca z Nowej Szkocji Feist od lat związana jest również z kolektywem Broken Social Scene, założonym przez Kevina Drew i Brendana Canninga. Rok 2017 przyniósł zapowiedzi pierwszej od siedmiu lat płyty Broken Social Scene, przyniósł też pierwszą od sześciu lat, najciekawszą i najbardziej ujmującą płytę w dotychczasowym solowym dorobku Feist. Odwieczny wróg kobiet, czyli czas, działa tu zdecydowanie na korzyść artystki. Feist nie przywiązuje się do regularności - i bardzo dobrze, bowiem materia, na bazie której powstały nowe piosenki, musiała zostać zebrana, musiała dojrzeć i odczekać swoje, może dlatego trwało to siedem lat. Efekt końcowy jest bardziej niż zadowalający.
Tytuł raczej nie sugeruje stanu ducha autorki podczas tworzenia - "Pleasure" to album introspektywny, opowiadający o kobiecie w całej swojej złożoności i z ciężkim, niewygodnym bagażem doświadczeń. Zadziorny, gdy trzeba (wystarczy wspomnieć świetny singel "Pleasure"), spokojny, gdy przychodzi na to czas (a przychodzi na przykład podczas "I Wish I Didn’t Miss You"), deklarujący siłę, a z drugiej strony kruchość i samotność.
Sporo tu balladowych opowieści, czarujących melodii, zaś nad wszystkim góruje głos Feist. W skromnym towarzystwie gitary, z kwartetem instrumentów u boku czy uzupełniony partią chóru, jak w jednym z najlepszych utworów na płycie, "A Man Is Not His Son" - ten wokal zawsze brzmi świetnie. Obok Feist przez chwilę słychać także Jarvisa Cockera, który w innej sytuacji zapewne zrobiłby wrażenie głębokim, przeszywającym głosem. Jednak przy głównej bohaterce zwyczajnie blednie.
Feist nie grozi muzyczna stagnacja - to jeden z plusów uprawianej przez nią nieregularności. Kolejnym jest rosnący przez lata przerwy apetyt fanów, który został zaspokojony w najlepszym momencie. "Pleasure" nie przyniesie autorce komercyjnego sukcesu, za to będzie bardzo ważną cegiełką w jej outsiderskiej karierze. Kto wie, czy nie najważniejszą.
Feist "Pleasure", Universal Music Poland
8/10