Recenzja Dwa Sławy "Dandys flow": Jest za co!

"Słuchacze rapują, raperzy wydają, ciekawe kiedy wydawcy zaczną słuchać?" – pytają Dwa Sławy. I udzielają odpowiedzi, bowiem sami rapują tak, że słuchacze powinni bez wahania wydać pieniądze. Duetowi dziękujemy za mocne rozpoczęcie rapowego 2017 w Polsce.

"Dandys flow" to nie jest album niewyżytych kalamburzystów, denerwujących nas nieudolnie utrzymywaną powagą do wtóru bitów, które są, bo są. To bardzo dobra rzecz, dorosła i rozrywkowa zarazem
"Dandys flow" to nie jest album niewyżytych kalamburzystów, denerwujących nas nieudolnie utrzymywaną powagą do wtóru bitów, które są, bo są. To bardzo dobra rzecz, dorosła i rozrywkowa zarazem 

Nie trzeba długo słuchać Sławów, żeby wiedzieć, za co do tej pory należał im się szacunek. Ale i tak podpowiem leniom: za wyścig nieoczywistych, abstrakcyjnych skojarzeń i czarny pas w operowaniu wieloznacznością słów; za humor bezlitosny, niestosowny, piłujący bez cienia zawahania gałąź, na której siedzą sami zainteresowani. Głębszej refleksji wymaga natomiast dojście do tego, co w Sławach nie grało. Znowu służę próbą odpowiedzi: za dużo tu było robienia wrażenia, za mało robienia muzyki. Potencjał znakomity, tylko albumy trochę poniżej, bo jak wypiszesz już wszystkie gorące cytaty w statusach, to rzadko chce się sięgnąć na półkę.

"Czasem zabawnie, ale nigdy śmiesznie" - padło na otwarciu poprzedniej płyty, drugich w oficjalnej dyskografii "Ludziach Sztosach". Czyżby? Można się oczywiście kłócić o semantykę, tymczasem nawet po pierwszym singlu z najnowszego wydawnictwa, wydawało się, że w swoim śmieszkowaniu panowie poszli za daleko i nie ma już drogi odwrotu. No bo kiedy Astek nawija o samobójstwie sąsiada, który wyskoczył z 11. piętra, a słuchacz ma wrażenie, że robi sobie jaja, to nie jest najlepiej. Ale "Dandys flow" to nie jest album niewyżytych kalamburzystów, denerwujących nas nieudolnie utrzymywaną powagą do wtóru bitów, które są, bo są. To bardzo dobra rzecz, dorosła i rozrywkowa zarazem.

Kto zna legalny debiut Astka i Rado pamięta zdziwienie przy kończącym "Końcu świata", gdzie aż korciło zapytać "Why so serious?", bo świetny numer po prostu nie pasował. Teraz proporcja jest inna. Blisko połowa krążka traktuje sprytnie i lekkostrawnie acz gorzko o tematach takich jak dojrzewanie (późne), hipokryzja (wszechobecna), czy wypalenie (dotkliwe). Drugie pół to hiphopowa rutyna, odpicowana na wysoki połysk - a więc piękno płci przeciwnej, lojalne ziomki, festiwal przechwałek i prztyczków w zadarte bez powodu nosy. Wygląda na to, że autorzy posiedli obcą im do tej pory sztukę kompozycji, bo słychać pewien klucz w doborze bitów z dominantą zimnej, ciężkiej, bombastycznej elektroniki, podlanej popowym sosem. Czuć wytęsknioną równowagę, świadomość, że może i w życiu "chcieć to móc", ale za to w rapie "chcieć za bardzo, to nie móc". Nic nie jest przegięte, przebój potrafi dać do myślenia, moralitet znienacka rozładować atmosferę. Fakt, próby wspomnianej równowagi było słychać wcześniej, niemniej dopiero teraz raperzy są w tym przekonujący.

Jeżeli dostajemy "bangery", to miażdżące. "ATCS" od razu pokazuje, że plemię Dwa Sławy "pali się do roboty jak j***ani kaskaderzy", refren jest niczym szarża kawalerii i to na bicie przypominającym klubowe petardy przygotowywane kiedyś raperom przez wyspiarza Adama F. Wymieniajmy dalej: wysmażone na tłuszczu wytopionym z Timbalanda, bezczelnie przyrumienione na złoto "Zabierz mnie gdzieś"; "Furia" z  rosnącym, wybuchającym agresją flow i bezbłędnymi przyspieszeniami, na bicie jasno wskazującym, że SoDrumatic potrafi z trapowych i dubstepowych składników stworzyć dynamit według własnej receptury - "Nasz krążek ro***bie Ci wieżę #Smeagol" deklarują raperzy, zbytnio przy tym nie kłamiąc; wreszcie młócące cepem perkusji, kąsające jadem wiksiarskich synthów "Pengaboys", w którym Astka rymującego "Na moje wielowymiarowe metafory muszę sobie kupić drukarkę 3D" należy się po prostu bać, bowiem atakuje podkład P.A.F.F.-a, będąc uzbrojonym po zęby.

A że nie samym parkietem człowiek żyje, to dostajemy przemyśleniówki, dojrzałe, celnie podpatrzone, fermentujące wtórnie w słuchaczu. "Estrogen" będący sprawnym dialogiem z "Testosteronem" Kayah, "Mogłoby się wydawać" z godnym Sokoła okiem do postaci i rozkładające chemię międzyludzką na pierwiastki "Bo nie odmienisz" składają się na trylogię, po której wysłuchaniu trudno będzie znaleźć w polskim rapie lepsze wersy o kobietach. Cytować należałoby właściwie całe zwrotki, ograniczmy się więc do Rado rapującego "No i ta pani menedżer, zawsze skuteczna i sukces ją kocha / I taka silna, taka niezależna i podobno zbiera na drugiego kota / I bezrobotni biznesmeni, co chcieli z firmą swoją ruszyć / Co z tego że dzisiaj szef już nie dzwoni, jak siedzą i grają w Call of Duty", po czym zwróćmy dla odmiany uwagę na melodyjne bity w służbie klimatu utworów, specyficzną emfazę idealnie sklejoną ze stylem nawijania (internauta porównał nawijkę jednego z panów do "dyszącego prawiczka") i silne właściwości uzależniające.

Czyżby zatem klasyk? Jeszcze nie. Choć "Dandys flow" jest bardziej albumowy od dwóch poprzedników, to jednak cierpi na dwubiegunówkę, którą można by spłaszczyć dobrą selekcją i produkcją wykonawczą. Z jednej strony chciałoby się odciąć trochę rzewnych i lepkich refrenów ("Catering", "Mogłoby się wydawać"), aż nazbyt prostych melodii, z drugiej odciąć trochę kakofonii, która wywołuje ból głowy, nie zaś chęć bujania nią ("Goździkowa"). Nie do końca rozumiem finał "Białej Kredki", bo jeśli to Röyksopp, to taki spod Poznania, co lubi "dżinsy, szpilki, długie rzęsy, na palcach tipsy w kolorach tęczy". Cały album brzmi za płasko, jakby nasi realizatorzy słuchali Izabeli Trojanowskiej w czasie, gdy ich koledzy na Wyspach podpatrywali dubowe techniki. Ale chce się go i słuchać, i podziwiać. "Po co mi propsy, pochwały, bow downy? Tyle ciepłych słów, recenzenci się rozpłynęli; bałwany" - kąśliwie konstatuje Astek. Ale to Sławy się rozpłynęły, po bitach lepszych niż wcześniej. Dlatego recenzentom może się zrobić naprawdę ciepło na sercu.

Dwa Sławy "Dandys Flow", Embryo

8/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas