Recenzja Bovska "Kaktus": Bum! Niezły start

Tomek Doksa

Kaktus to wdzięczna roślina, która da sobie radę w niemal każdych warunkach. Zobaczymy, czy równie dobrze poradzi sobie teraz na trudnej polskiej scenie nieźle zapowiadająca się Bovska.

Okładka płyty Bovska "Kaktus"
Okładka płyty Bovska "Kaktus" 

Nie wiem, gdzie byłaby dzisiaj autorka "Kaktusa" gdyby nie wsparcie telewizji, ale faktem jest, że za sprawą serialu "Druga szansa", który wystartował z czołówką opartą na tytułowym singlu z pierwszej płyty Magdy Grabowskiej-Wacławek, o dziewczynie nagle zrobiło się naprawdę głośno.

Jej artystyczny pseudonim w lutym zrobił niezłą karierą w wynikach wyszukiwania Google, pośród których dominowały głównie pytania: "druga szansa piosenka" i "bovska kaktus tekst". Bo to, czym debiutantka łowiła z ekranu telewizora słuchaczy, to rzeczywiście głównie tekst wspomnianego "Kaktusa" - zabawny i bardzo rytmiczny, zupełnie inny od tego, co można dziś usłyszeć w radiu, a zwłaszcza w przywołanej telewizji. Zgodnie z refrenem - "Bum-bum-bumerangiem w głowę cios" - bijący po uszach zarażającą melodią i nie dający o sobie zapomnieć.

Zabawy słowem to zresztą najciekawsza strona debiutanckiego wydawnictwa Bovskiej - największe brawa należą się jej za odwagę mierzenia się z ojczystym językiem, który - o ile tylko chcemy uniknąć lirycznego banału - łatwy w popowej konwencji wcale nie jest. Na "Kaktusie" co prawda drugiego tak rozbrajającego numeru jak ten tytułowy nie znajdziemy (co przy okazji jest też bardzo rozczarowujące, bo sądziłem, że podobnie fajnych pomysłów Bovska będzie miała pod ręką jednak więcej), często też ciekawie zapowiadające się eksperymenty z piosenką giną pod naporem formy nad treścią ("Hula hop"), ale trzeba autorce oddać, że naprawdę się stara. Jej słów cięcie-gięcie to jeszcze nie materiał na wypracowanie, ale są już momenty. I im bardziej zapuszczam się w tę jej płytę, tym też lepiej Katarzynę Nosowską rozumiem, która zasiadając w jury na Festiwalu Młodych Talentów, przyznała Magdzie jedno z wyróżnień.

Bo "Kaktus" - jak ten wspomniany konkurs - to udany start Bovskiej do profesjonalnej, muzycznej ligi. To płyta, która pozwala mieć nadzieję, że jej autorka, zachęcona zapewne dobrymi opiniami po debiucie, będzie nad sobą pracować i rozwijać swój niewątpliwy talent. Na razie jest u pozytywnie. Czasem dziwnie, ale ciekawie.

Prawdziwym testem dla Bovskiej będzie jednak zderzenie z rzeczywistością już po zakończeniu pierwszej serii "Drugiej szansy" - ile z jej płyty zostanie wtedy słuchaczom i która jej następna piosenka osiągnie podobny sukces, co "Kaktus"? Trzymam kciuki za ciąg dalszy, ale i nie mogę ukrywać, że Bovska ma jeszcze trochę do zrobienia (poukładania? Jak to świetnie zrobiła w wyróżniającym się nie tylko spokojną atmosferą numerze "Składak"), by już nie tylko jednym singlem, ale całym albumem, przyciągnąć do siebie słuchacza na dłużej.

Bovska "Kaktus", Bovska/Warner

6/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas