Recenzja Alt-J "This Is All Yours": Spokojnie, bez szaleństw

Mika Aleksander

"Syndrom drugiej płyty" ich nie dotknął, jednak do poziomu debiutu nie doskoczyli.

Okładka albumu "This Is All Yours" Alt-J
Okładka albumu "This Is All Yours" Alt-J 

Dwa lata po nagrodzonym British Mercury Prize "An Awesome Wave" Alt-J wypuścili kolejny album. "This Is All Yours" został nagrany bez basisty Gwila Sainsbury'ego. Odszedł w przyjacielskiej atmosferze, a jego brak nie wpłynął zbytnio na brzmienie zespołu.

Muzyka zawarta na nowym krążku to nadal oryginalna kombinacja elektroniki i alternatywnego rocka. Wprawdzie w recenzjach pojawiały się próby zestawienia "This Is All Yours" z płytami Radiohead z okresu od "Kid A", to decydowały o tym chyba tylko jakieś pojedyncze echa. Produkcje Alt-J mają przede wszystkim zdecydowanie cieplejszy charakter.

Album otwiera znakomite, ponad czterominutowe intro. Kompozycja okraszona orientalnymi ozdobnikami, egzotycznymi zaśpiewami i dziwnymi pomrukami Newmana tworzy aurę tajemnicy i zapowiada ekscytujący materiał. Tytuły kolejnych piosenek: "Arrival in Nara", "Nara" oraz zamykającej płytę kompozycji "Leaving Nara" sugerują, że wyruszymy na zwiedzanie egzotycznego miasta. Spróbujmy więc tak ten album odczytać.

Dwa pierwsze utwory są spokojne - spacerujemy po głównych ulicach. W "Every Other Freckle", za sprawą pikantnych wersów, zaglądamy do dzielnicy rozrywki. W "Left Hand Free" skręcamy w southern-rockowy zakątek, gdzie w powietrzu unosi się kwasowa woń (utwór ozdabia odjechana partia psychodelicznych klawiszy). Grupie te klimaty nie w smak - muzycy w wywiadach deprecjonowali tę ostatnią piosenkę, opowiadając, że została stworzona pod amerykańskiego odbiorcę i nie pasuje do ich repertuaru. Uciekamy... do parku. Wyciszamy się przy dźwiękach fletu, odgłosach ptaków ("Garden of England") oraz delikatnych folkowych rytmach ("Choice Kingdom").

Nieoczekiwanie, w singlowym "Hunger of the Pine", zjawia się Miley Cyrus. Utwór zbudowany jest wokół sampla "I'm a female rebel" pochodzącego z jej produkcji "4x4". Znów czujemy zapach przygody. Szybko jednak okazuje się, że w awanturniczym nastroju jest tylko była gwiazda Disneya. Ekipa z Leeds nie zamierza dać się wciągnąć w żadne burdy. Za sprawą sielskiego "Warm Foothills" lądujemy ponownie pośród zieleni. Tu kończymy, przed powrotem dostając jeszcze m.in. kojarzącą się nagraniami Justina Vernona balladę "Pusher".

Spokojny ton nie oznacza, że nowe utwory Alt-J nudzą. Wysmakowane i dopieszczone są satysfakcjonujące. Wielu z nich brakuje jednak energii, lekkości i pewnej dozy szaleństwa, czyli cech, którymi zespół imponował na "An Awesome Wave".

Trzymając się turystycznej terminologii, można napisać, że wycieczka była przyjemna: w nieśpiesznym tempie zwiedzaliśmy głównie miejsca zaciszne i bezpieczne. Tyle że poprzedni wypad w towarzystwie Alt-J oraz zajawka nowego sugerowały wyprawę pełną przygód i niecodziennych wrażeń. Trudno nie być więc trochę zawiedzionym.

Alt-J "This Is All Yours", Mystic

6/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas