Recenza Bedoes & Kubi Producent "Aby śmierć miała znaczenie": From Bydgoszcz with love

"Miłości nikt nie widzi"- narzeka Bedoes. Może dlatego, że patrzy na raperów takich jak on, pogubionych, małpujących degrengoladę amerykańskiego rapu ku uciesze rówieśników.

Przed Bedoesem jeszcze długa droga
Przed Bedoesem jeszcze długa droga 

Bydgoszcz to ciekawe, inspirujące miasto. Pokazał to ruch yassowy i cały klimat wokół "Mózgu", potem komiksowe "Osiedle swoboda" Śledzia i długa, wyboista, wolna od kompromisów z własną wrażliwością i misyjnymi potrzebami, droga Bisza na szczyt. Ale Bedoes, raper przed dwudziestką, mogący pochwalić się milionami wyświetleń przy wielu numerach i właśnie wyróżniony w branżowym konkursie talentów, zachowuje się na debiucie, jakby trafił w środek biednego, multi-etnicznego slumsu za oceanem, czyli do takiego nigdzie, gdzie nie ma perspektyw, a przeżycie jest sztuką. Pozostaje mu melodramatyczny dylemat - wybij się albo zginiesz w tym strasznym getcie. A w międzyczasie można zatracić się w hedonizmie, bo jedyna wartość, młodość, tak szybko przecież przemija.

Chcesz być jak Bedoes? Pamiętaj, że on ma ludzi, którzy dla niego zabiją. Jak chcesz zaćpać, to jego ziom ogarnie, bo on jest tak właściwie jedną nogą (albo połową wąsa) w szarej strefie. Poza tym wystarczy nawijać o dziewczynach, że są "sukami" bądź po prostu "k**wami", dodając, że najlepsze, co mają, to Instagram i wykonując przy okazji sporo czułych ukłonów w kierunku własnej matki. "Byłem zakochany raz, teraz robię hajs". "D*py, d*py, d*py, d*py / wódy, wódy, wódy, wódy". Sztuka tego, żeby powiedzieć jak najmniej, jak największą ilością słów i traktować przy tym ignorancję jak błogosławieństwo. Bedi młody jest, szarość życia tłamsi, ma prawo do błędów i nic wam do tego. Kubi Producent, nastolatek za sprzętem, wrzuci sporo rzewnych, hiphopolowo kojarzących się klawiszy na trapową sieczkę.  Może nie być bębnów, byle był auto-tune. Poza tym wystarczy dodać dużo "aha", "uuu" i wszechobecnego "gę" (w nawiązaniu do "gang", taki znak rozpoznawczy) w dopowiedzeniach, po czym można jechać po hajs. Najlepiej konno.

Ile w tym ironii na alibii, gry konwencją? W obecnym rapie nigdy nie wiesz, ale w tym przypadku nie słychać próby kreatywnego adaptowania, przepuszczenia cudzego przez swoją wrażliwość, a błyskotliwości jakby za mało na pastisz. Osoby, które mają nerwy śledzić tendencje, wyłapują klisze, że o tutaj Post Malone, tam Denzel Curry, gdzie indziej Lil Yachty czy Migosi. Skoro w Stanach to idzie w miliony (dziesiątki, setki milionów) kliknięć, to czemu nie uszczknąć tego tortu na rodzimym gruncie? Bedoes brzmi jakby wgrał sobie dużo filmów, po czym w nie uwierzył, raczy nas pożyczoną mentalnością na pożyczonych patentach.

Oczywiście, ma 18 lat, i absolutna większość raperów brzmi wtedy "jak ktoś", no ale ile lat będziemy jeszcze tak usprawiedliwiać? Zresztą jego można, wydawcę niekoniecznie.  Bo "Aby śmierć miała znaczenie" jest przede wszystkim przedwczesne, powinno rozprzestrzeniać się w podziemiu i zarażać osłabione organizmy jako mixtape. Choć refreny często przyklejają się niechciane, jak wypluta, przeżuta guma klei się do butów, tak naprawdę warto sprawdzić dwa numery. Pierwszy to "Kolega brata rapera", drugi zaś "Napad", który rzeczywiście porusza, nawet jeśli trudno sobie wyobrazić, że raper może napaść na bank (raczej napaść się pizzą). Te "utrapione" emo-kołysanki mają swój urok, a wersy "Twoi rodzice mnie nie lubią, odprowadzę Cię o czwartej nad ranem oblany wódą / Zostawię Ci na szyi sześć malinek, a Ty wytłumacz swojemu tacie, że Cie komary kłują" w końcu brzmią po naszemu.

Nie ma co równać Bedoesa z ziemią z dwóch powodów. Choć nie jest jeszcze kimś, ani nawet nie jest sobą, już jest jakiś, coś skłania np. do dosłuchania singlowych numerów. Druga sprawa - jest wydolny warsztatowo. Skamla płaczliwie i memle wersy pod nosem, wrzuca w nawijce kolejne biegi dowodząc pełnej sprawności, w "Typie" umie się całkiem przekonująco "sfreakować", gdzie indziej nieco wystudzić. O tym, że jednak perłowo z formą nie jest świadczy najlepiej "Hymn", gdzie bit oferuje szalone przejścia, raperzy skaczą od krzyku do melodeklamacji na czas, a refren zaplanowano tak, że powinny szyby lecieć z okien, niemniej bogactwo elementów prowadzi tylko do biedy całości.

Jest gdzieś Bedoes smutnym dowodem na kryzys autorytetów (nawet jeśli w Białasa wpatrzony jest jak w obrazek, to nie o takie chodzi), systemu edukacji, rodziny, chroniczną awarię detektorów obciachu. Odpowiedzią na zadanie przed laty przez Łonę pytanie "Co to będzie z tymi dziećmi". Mamy do czynienia z zepsutym dzieciakiem. Jeżeli scena go naprawi i nabierze pokory, ochłonie, okrzepnie, zacznie szukać, coś może z niego jednak być.

Bedoes & Kubi Producent "Aby śmierć miała znaczenia", SB Maffija

3/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas