Reklama

PRO8L3M "Art Brut 2": Ale to już było. I wróciło jeszcze więcej [RECENZJA]

Oskar i DJ Steez zabrali się za kontynuację swojego największego dzieła. Nie pozostaje nic innego, jak pozostać w klimacie nagrań i sparafrazować fragment pewnego przeboju Maryli Rodowicz.

Oskar i DJ Steez zabrali się za kontynuację swojego największego dzieła. Nie pozostaje nic innego, jak pozostać w klimacie nagrań i sparafrazować fragment pewnego przeboju Maryli Rodowicz.
Okładka płyty "Art Brut 2" grupy PRO8L3M /

"Art Brut" to płyta wielka, ponadczasowa, kultowa nie tylko w hiphopowych kręgach, ale i w historii polskiej muzyki. Duet udowodnił, że odkopywanie dawnych szlagierów ma sens, zwłaszcza w formie bawiącej się w reinkarnację mniej lub bardziej znanych staroci. Oskar i Steez nie tylko przywrócili część piosenek na mapę muzyki popularnej, ale i pokazali, że najprostsza droga czasami jest najlepsza. Kilka loopów, świetne hooki, chwytliwe melodie (tak, da się to zrobić na beatach), mocne teksty, nośne single. Czy po sześciu latach od premiery wciąż ma to sens?

Reklama

Dodanie dwójki do tytułu to nie wszystko, podobnie jak wpisanie na featuring Majki Jeżowskiej czy Wandy i Bandy, bo samowolnie przypomina się tu TDF i jego kooperacja ze Zdzisławą Sośnicką, zanim ktokolwiek pomyślał, że "b" można zastąpić cyfrą "8". "Art Brut 2" to trochę więcej elektroniki i zapomnianych gwiazd jak Marlena Drozdowska czy Klincz. To również podkłady, których nie usłyszy się nigdzie indziej. A na nich znalazły się teksty, w których pełno dzikiego kapitalizmu, kolorytu największego jarmarku w Europie, giełdy w Słomczynie, smrodu Dworca Centralnego, niemieckiego porno i gówniarskich akcji na podwórkach sprzed ery Nokii 3210. Raj dla pamiętających lata 90. i ten cały polski bajer.

"Art Brut 2" punkt odniesienia ma tylko jeden, a sprawdzona przed kilkoma laty formuła aż prosiła się o kontynuację. DJ Steez ze swoimi wykopaliskami, czasami nader oczywistymi, innym razem wyciągniętymi z totalnych archiwów Tonpressu czy innych Pronitów, ciągle potrafi robić cuda. A to klubowe "Matchboxy" z ARP Life w tle, gdzie indziej przeejtisowany "Na rympał" z "Niewidzialnych dzieci" Anny Marii Jopek, w innym miejscu "Noc" z Iwoną Niedzielską i jej "Co pozostanie", które ostatnio przypomniał Pejzaż.

Pełno tu oczywistości. Takich, które sprawiają frajdę, nie zmuszają do szukania na siłę źródła na "WhoSampled" (no bo kto nie zna "W domach z betonu" czy "Hi-fi"?), ale również kontrastujących z poprzednikiem - tam była Aya RL i "Księżycowy krok", tu jest Klaus Mitffoch i "Jezu jak się cieszę". Starszym przywołuje to czasy dzieciństwa lub młodości, młodszym kreuje klimat minionych lat, których rozpusta i niepewność mogłyby już nigdy nie wracać.

Trochę Hertla, trochę Korzyńskiego, hity naszych rodziców, ewentualnie dziadków. I te melodie postarał się okiełznać Oskar, który ciągle ma to coś, ale całościowo nie robi już takiego wrażenia jak wcześniej. Czuć szczerość i autentyczność, ale w pamięci zostają tylko pojedyncze linijki. Szkoda tylko, że wśród nich często znajdują się takie, które raperowi tego kalibru przytrafić się nie powinny.

No bo jak zestawić w jednym rzędzie te z "W domach z betonu" - "Mamie wypadły włosy, ja pędzę, a ten kij udaje karabin / Mówią, że się nie da nic zrobić, ale jak się psuje, tato zawsze naprawi", z nijakością "Nadzieja ma oczy niebieskie jak husky / a krew jest czerwona jak d*** podpaski" z "Dymu"? Tak, to ten sam MC.

Sporo jest za to melodii w głosie Oskara (świetne "Koło fortuny"), również jak mało kto potrafi opisywać rzeczywistość, a zdecydowanie najlepiej gra tu nostalgią. Nie tylko przywołując wspomnienia, ale i operując słowem w sposób, którego nie powstydziliby się pionierzy rodzimego rapu. Bijąca prostota rymów, gdzie świetnym przykładem są te z "Zadzwoń do mnie" - Citizen-Michigan, może się podobać, a takie kwiatki jak "ilość róż" są po prostu do wybaczenia.

Reminiscencje potęgują też cuty, chociażby te z "Innego sposobu na przetrwanie" WYP3, ale z "Art Brut 2" jest inny problem. To jest sztuka na raz, rap z VHS, którego nie chce się nawet przewijać. Znacznie przed krajową konkurencją, ale we własnym katalogu melduje się w dolnych rejonach, mimo takich potęg na pokładzie jak "Przebój nocy", "BMK" i "Street Fighter". Nie pozostaje nic innego, jak tylko zanucić "Ale to już było".

PRO8L3M "Art Brut 2", RHW Records

6/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PRO8L3M | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy