Prawie jak ich idole

Jarek Szubrycht

Pendulum "Immersion", Warner

Muzyczni oszuści, którzy kopiują kogo popadnie?
Muzyczni oszuści, którzy kopiują kogo popadnie? 

Newage'owa okładka nowej płyty Pendulum, przedstawiająca nagą parę pląsającą pod wodą, niestety dość wiernie oddaje charakter zawartości - zbyt dużo tu udającego głębię banału, zbyt wiele lania wody w miejsce kompozycji.

Ambicje Pendulum można odgadnąć po tym, jakich zaprosili gości. Z jednej strony chcą być uważani za godnych następców The Prodigy, więc nie dziwi ani obecność Liama Howletta jako współkompozytora jednej z piosenek, ani fakt, że nie odbiega ona zbytnio od autorskich utworów Australijczyków, w których The Prodigy udają. A tych jest na płycie najwięcej. Podobne rytmy, intensywność i potęga przekazu - niby wszystko się zgadza...

Różnica polega na tym, że Anglicy mają w sobie zadziorność i brud punka, mają rave'owe szaleństwo, a Pendulum gładkie, bombastyczne brzmienia i toporne melodie importują raczej z Ibizy i niemieckich dyskotek, niż obskurnych klubów Londynu. Poza tym, The Prodigy, nawet kiedy inspiracji im nie starczało, nie zniżyliby się do utworu tak kiepskiego jak "The Island - Pt. I (Dawn)" (druga część znacznie lepsza, nie tylko przez to, że bardziej dynamiczna, ale też dlatego, że mniej w niej płaczliwych partii wokalnych Roba), choćby miał im zapewnić obecność na playlistach wszystkich radiostacji świata.

Jest też utwór "Self vs Self", w którym Pendulum przyznają się, nie po raz pierwszy, do swoich fascynacji muzyką metalową. Szkoda tylko, że goście - czyli mistrzowie melodyjnego death metalu z In Flames - zupełnie zdominowali ten, przeciętny skądinąd, numer. Mówiąc szczerze, bez żadnych przeróbek mógłby on trafić na regularną płytę Szwedów. Automat perkusyjny? Elektroniczne przeszkadzajki tu i ówdzie? Nie takie rzeczy In Flames już grali.

Jest jeszcze "The Fountain", czyli dyskoteka z progresywnymi ambicjami i gościnnym udziałem Stevena Wilsona z Porcupine Tree. Refren chwytliwy, ale poza tym ta okropnie pompatyczna - nawet jak na możliwości Pendulum - piosenka jest żywym dowodem na to, że nie wszystkie gatunki muzyczne trzeba łączyć i nie każde zaproszenie do współpracy przyjmować.

Pendulum byli i wciąż pozostają dla mnie zagadką. Nie jestem pewien, czy to zespół, który ma na siebie pomysł i zostanie z nami na dłużej, czy muzyczni oszuści, którzy kopiują kogo popadnie, mieszają to w jednym garze i tylko dlatego grają na wielkich scenach, że The Prodigy (i Scooter) ten termin już mieli zarezerwowany. "Immersion" wyjaśnienia nie przyniosło. Poczekam do następnej płyty.

5/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas