Reklama

Prawie jak Fleetwood Mac

Stevie Nicks "In Your Dreams", Warner

Klasycy pop-rocka i autorzy słynnej płyty "Rumours" znów są modni. A wokalistka i etatowa femme fatale zespołu wydała jeden ze swoich najlepszych solowych albumów.

63-letnia Stevie Nicks dostatnią emeryturę ma już zapewnioną, choćby tylko dzięki ilości radiowych odtworzeń największych hitów Fleetwood Mac, 40 piosenkom na amerykańskiej liście TOP40 i 150 milionom sprzedanych płyt - zarówno solowych, jak i podpisanych przez jej macierzystą grupę. "The Mac" zresztą po raz kolejny wrócili na listy przebojów! Ich najsłynniejszy, wydany w 1977 roku, album "Rumours" dotarł ostatnio do 2 miejsca sprzedaży w Australii. Wszedł też do pierwszej dziesiątki w Stanach Zjednoczonych. Wszystko dzięki epizodowi w niezwykle popularnym serialu "Glee", którego uczestnicy wykonali piosenki z "Rumours". To nie jedyna przyczyna renesansu grupy. Sporo mówi się o przyszłorocznej reanimacji Fleetwood Mac. Na wrzesień planowany jest nowa płyta Lindseya Buckinghama, gitarzysty i wokalisty zespołu. Album wydała w końcu także sama Stevie Nicks. Lata milczenia wokalistki nie wykruszyły jej wiernych fanów - bilety na jej koncerty wciąż sprzedają się doskonale.

Reklama

To pierwszy solowy krążek Nicks od dekady. Współautorem większości piosenek na płycie jest Dave Stewart z Eurythmics. Na albumach solowych Nicks nigdy tak naprawdę nie odeszła daleko od tego, co śpiewała w Fleetwood Mac - miksu zaraźliwie melodyjnego pop-rocka, folku i syntetycznego, "ejtisowego" brzmienia. Niestety wiele z solowych płyt artystki brzmiało, jakby ta starała się za wszelką cenę o sukces na listach przebojów. W jej indywidualnych poczynaniach brakowało lekkości i genialnych pomysłów, które do kociołka z muzyką Fleetwood Mac dorzucali Christine McVie czy Lidnsey Buckingham. To z chemii między muzykami narodziła się większość genialnych piosenek zespołu. Gwiazda Nicks w pojedynkę okazała się mocno wyblakła.

Tym razem sztuka nagrania płyty Fleetwood Mac bez kompanów z grupy niemal się udała. Znany już od jakiegoś czasu singel "Secret Love", kawałek napisany zresztą... 35 lat temu, wygrzebany z archiwum Nicks, w roli piosenki zapowiadającej płytę sprawdza się doskonale. Z każdym kolejnym przesłuchaniem przyczepia się do słuchacza coraz bardziej. Ważną rolę jako producent spełnił na "In Your Dreams" Dave Stewart. Dzięki niemu dość konwencjonalne pop-rockowe piosenki często zyskują dodatkową energię. Sama Nicks jest w dobrej formie wokalnej, co słychać w najbardziej żwawych, rock' n'rollowych numerach.

Teksty Nicks nigdy nie były specjalnie kunsztowne, ale swoją rolę spełniały doskonale. Opowieści o związkach, piosenki inspirowane baśniami (tutaj autorem jednego z tekstów jest klasyk fantastyki, Edgar Allen Poe), wielokrotnie wykorzystywany motyw wiedźmy i kobiety opętanej a do tego wszelkiego rodzaju wersje sentymentalnych historii to specjalność Stevie. Balansująca na cienkiej linii oddzielającej ją od grafomanii, trochę rozczulająca, przekazująca sporo mądrych sentencji i trudnych osobistych doświadczeń - taka jest Nicks jako autorka tekstów.

Warto powiedzieć to wprost. "In Your Dreams" to płyta pod każdym względem mocno wtórna wobec dokonań Fleetwood Mac. Nikt chyba jednak nie oczekiwał od zmagającej się od wielu lat z osobistymi demonami artystki dzieła nowatorskiego. Ważne, że wróciła w dobrej formie i dopisała kolejny rozdział osobistej, niezwykle interesującej historii.

6/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: MAC | Stevie Nicks | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy