Nie jest łatwo nagrywać płyty, mając status legendy. Prawdopodobieństwo, że zawiedzie się wygórowane oczekiwania, jest wysokie. Słuchając albumu Lady Pank, trudno od siebie ten element niedosytu odsunąć.
Tym razem Lady Pank świadomie odeszli od zagadnień społecznych, bo, jak wytłumaczył Janusz Panasewicz, "lepiej pisać o fajnej babce z cyckami niż o głupim polityku".
Jest więc lekka damsko-męska tematyka, czasem w wydaniu romantycznym ("Utracona miłość", Mój świat bez ciebie"), innym razem ze szczyptą sarkazmu ("Dziewczyny dzisiaj z byle kim nie tańczą").
Lżej jest również w warstwie muzycznej - Jan Borysewicz przygotował utwory, które idealnie sprawdzą się na wakacyjnej playliście największych radiostacji. Dostojne, miłosne ballady przeplatane są żywszymi piosenkami z wpadającym w ucho skocznym riffem i refrenem do zanucenia, na który nie trzeba zbyt długo czekać. W refrenie wersy oczywiście się rymują. A na koniec króciutka solówka, ale naprawdę króciutka. Utwory mają średnio po trzy i pół minuty i są zbudowane według tego samego, piosenkowego schematu.
Lady Pank osiągnęli już tak wiele, że nic nie muszą. Jednak w ich przypadku ta świadomość, ten luz przynosi kompozycje, których największą ambicją jest znaleźć się wysoko na liście przebojów. To nastawienie nie wyzwala w Panasewiczu i Borysewiczu motywacji, by nagrać album, który po latach nazwiemy dziełem ważnym, albo wręcz kultowym. Zasłużeni rockmani nie mają na to ochoty i pewnie należy to uszanować. Tym bardziej że wciąż robią muzykę na poziomie wystającym ponad przeciętność. A że lekką i przyjemną? Takie czasy, taki stan ich ducha. Borysewicz i Panasewicz nie mają potrzeby, by się wściekać, rozpaczać, buntować, więc nie powinno się ich do tego zmuszać.
"Maraton trwa, bierzesz z życia, co się tylko da / Płyniesz wciąż pod prąd, czerpiąc siły nie wiadomo skąd" - niewątpliwie pierwszy wers dobrze oddaje nastawienie muzyków. Jednak płynięcia pod prąd już tu nie ma.
5/10
Zobacz teledysk do singla "Dziewczyny dzisiaj z byle kim nie tańczą":