Monotonia piękna

Sigur Ros "Valtari", EMI Music Poland

"Niezaprzeczalnym pięknie kompozycje rozmywają się i popadają w zgubną monotonię"
"Niezaprzeczalnym pięknie kompozycje rozmywają się i popadają w zgubną monotonię" 

Szósty album Islandczyków zbyt często przekracza granicę dzielącą odrealnioną zjawiskowość od mdłej jednostajności.

Jak na tle dotychczasowej dyskografii Sigur Ros prezentuje się "Valtari"? Pod względem brzmienia to jedna z najbardziej rozmytych i ambientowych propozycji Islandczyków. Znamienny dla kształtu utworów jest fakt ograniczenia do absolutnego minimum użycia instrumentów perkusyjnych, a pozbawione rytmu tempo kompozycji wyznaczane jest lejącym się brzmieniem smyczkowych czy delikatnymi uderzeniami fortepianu. Różnica z poprzedzającym "Valtari" rytmicznym albumem "Med sud i eyrum vid spilum endalaust" jest znacząca.

Dodatkowo, Sigur Ros tym razem jakby z premedytacją zrezygnowali z chwytliwych melodii, dzięki którym udało im się wyrwać z getta tych wszystkich atmosferyczno post-rockowych zespołów, które nie potrafiły lub też nie chciały przekonać do siebie szerszej publiczności. Na "Valtari" o tej znaczącej różnicy przypomina kompozycja "Rembihnutur", którą można spokojnie zakwalifikować w kategorii sigurrosowych przebojów.

Nie żądając od Sigur Ros radiowego i rytmicznego materiału, mamy jednak prawo wymagać od zespołu o takiej pozycji utworów, które są nie tylko piękne, ale też ekscytujące i świeże. A "Valtari" zawiera prawie wszystko to, czym Islandczycy zasłużyli sobie na miejsce w historii współczesnej muzyki alternatywnej. Rozmyte, eteryczne brzmienie instrumentów, dźwięk płynący z prędkością lawy, skandynawski chłód, wreszcie ten niepokojący i kojący jednocześnie falset wokalisty Jonsiego. Szkoda, że Sigur Ros ani razu nie spróbowali się wyrwać z bezpiecznej dla nich strefy, gdzie czują się znakomicie i swobodnie. Strefy, w której utwory o jakości kompozycji z "Valtari" potrafią skomponować lewą ręką podczas snu.

Będąc dalekim od oskarżenia Islandczyków o lenistwo zaznaczmy, że "Valtari" zawiera archiwalne kompozycje Sigur Ros sprzed lat, które zespół postanowił odświeżyć i na nowo nagrać. Premierowe utwory, nad którymi muzycy pracowali po odwieszeniu działalności, zostały odrzucone. Biorąc pod uwagę fakt, że "Valtari" to dzieło monotonne, momentami mdłe - i co najgorsze - nie wnoszące nic nowego do dyskografii Sigur Ros, trzeba chyba żałować, że muzycy zdecydowali się odremontować stare utwory, zamiast wykreować coś nowego.

W konsekwencji "Valtari" słucha się zbyt łatwo i przyjemnie, bo w swym momentami niezaprzeczalnym pięknie kompozycje rozmywają się i popadają w zgubną monotonię. Rozleniwieni urokiem utworów Sigur Ros nie pozwólmy jednak dać się ponieść wrażeniu, że obcujemy z dziełem wyjątkowym.

6/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas