Melancholia, nostalgia i brud

Mika Aleksander

Letters From Silence "No Plain Shortcuts", Polskie Radio

Letters From Silence zręcznie uciekają od gatunkowych ram
Letters From Silence zręcznie uciekają od gatunkowych ram 

Charakterystyczne dla bardów, ascetyczne, nostalgiczno-melancholijne klimaty z "brzmieniem Seattle" nie mają za wiele wspólnego. A jednak Letters From Silence na "No Plain Shortcuts" łączy te dwa odległe muzycznie światy. Z całkiem niezłym skutkiem.

EP-ka "Letters From Silence" sprzed roku odbiła się w środowisku alternatywnego grania sporym echem. Duet reprezentujący delikatną, poetycką wrażliwość zdobył spore uznanie i wystąpił w kilku prestiżowych miejscach (m.in. Open'er Festival 2010, Studio im. Agnieszki Osieckiej). Wywindowane tym sposobem oczekiwania wobec muzyków nie ułatwiały im pracy. Być może dlatego, ich pełnoprawny debiut jest zaledwie uzupełnionym - o sześć nowych utworów - materiałem z pilotującego go wydawnictwa.

"No Plain Shortcuts" to przede wszystkim zbiór gitarowych kompozycji, zagranych bez sekcji rytmicznej, przy czym paleta styli, których wypadkową jest muzyka zawarta na płycie, rozciąga się od alternatywnego popu, przez folk, blues-rockowe klimaty, aż po grunge.

W kierunku tego ostatniego nurtu, którego elementy są tutaj najbardziej wyraziste, popychają muzykę grupy: specyficzna - brudna barwa głosu Wawrzyńca Dąbrowskiego, chropowate, niepokorne brzmienie gitary elektrycznej Macieja Bąka oraz teksty, które zawierają zbieżne z przekazem charakterystycznym dla "Seattle Sound" treści.

Oczywiście na płycie klasycznego grunge'u nie ma, pojawia się jedynie jego balladowa odsłona (choć na przykład "Question Marks" czy "Lost Between The Lines" są na swój sposób drapieżne), której jednak na każdym kroku towarzyszą charakterystyczne dla pieśniarzy (proszę nie mylić z piosenkarzami) motywy: nostalgia, smutek, gawędy o życiu w drodze oraz różnorodne muzyczne naleciałości i brudy.

Te muzyczne światy cały czas się przenikają. Na subtelne dźwięki gitary akustycznej nakładają się elektryczne riffy - najostrzej kontrastując w "Sitting On A Fence" i "Lost Between The Lines". Gorączkowe zaśpiewy współbrzmią z przygaszonym wokalem ("One More Day", "Question Marks"), a lirycznym tekstom towarzyszą nieokrzesane, zadziornie brzmiące instrumenty ("Ann's Lullaby").

O dziwo, wszystko to wychodzi Letters From Silence bardzo naturalnie. Duet zręcznie ucieka od gatunkowych ram, dzięki czemu unika monotonnego hałasu, nie wpadając przy tym w infantylne, przesłodzone tony - co nierzadko smętnie grającym grupom się zdarza. Jedyne, na co można narzekać, to brak autorskiego rysu, który nadawałby płycie wyrazistości. Pamiętajmy jednak, "No Plain Shortcuts" to dopiero debiut utalentowanych warszawiaków.

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas