Mark Lanegan "Straight Songs of Sorrow": Średnie piosenki z beefem w tle [RECENZJA]
Mark Lanegan, jak ostatnio praktycznie co roku, coś wydaje. Tym razem książkę i płytę. I próbuje je rozreklamować beefem z Liamem Gallagherem. Chytrze, bo płyta sama w sobie broni się średnio.
Mark Lanegan opublikował niedawno swoje wspomnienia. W "Sing Backwards and Weep" przywołał historię z 1996 roku, kiedy to plany wspólnej trasy Screaming Trees i Oasis po USA zostały zarzucone, bo frontman brytyjskiego zespołu w miejsce Krzyczących Drzew nazwał amerykańskich kolegów Wyjącymi Gałęziami. Lanegan z właściwą sobie finezją miał wtedy odpowiedzieć "Odwal się, pieprzony głupi idioto" (cytat dokładny). Poza owymi prehistorycznymi wspominkami Lanegan w swojej autobiografii, już zupełnie współcześnie, nazwał Gallaghera "oczywistym pozerem, typem który znęca się nad słabszymi na placu zabaw". Dodał też , że ów "jak wszyscy znęcający się, był totalną ci*ą" oraz, że mieli już umówioną solówkę w Miami, ale "ten fałszywy matkoje*ca zeszczał się w pantalony i uciekł do mamy".
Jak można się było spodziewać, największy enfant terrible brytyjskiego rocka szybko się odciął, pisząc na Twitterze, że "on się tylko wydurniał, a temu spiętemu ćpunowi bez poczucia humoru coś się popier*oliło (ang. got his knockers in a twist). Tu znów pałeczkę przejął Lanegan pisząc: "Uzależnieni od kokainy to też ćpuny, pier*olony cepie", po czym stwierdził, że nadal jest gotowy na solo i Gallagher powinien odpuścić temat, chyba że w końcu jest gotów się bić. Dodatkowo podsumował, że Brytyjczyk nigdy nie napisał dobrej piosenki sam, ani wspólnie z tabunem najętych do tego fachowców.