Reklama

Interesująco, choć za miękko

Minerals "White Tones", Metal Mind Productions

Czy można nagrać zbyt przyjemny album? Można. Udowodnili to muzycy warszawskiej formacji Minerals.

Wytwórnia płytowa anonsuje Minerals jako "jeden z najciekawszych młodych gitarowych zespołów w Polsce", a za inspiracje grupa wymienia takie gwiazdy brytyjskiej muzyki, jak Coldplay czy Radiohead. Moim zdaniem niepotrzebnie i na wyrost. Muzyków Minerals od tych nośnych medialnie zespołów inspiruje również - a może przede wszystkim - to, co działo się na Wyspach Brytyjskich, ale na przełomie lat 80. i 90. zeszłego stulecia, a co określane było mianem "shoegaze" czy "brit rock".

Reklama

Oczywiście, nie brakuje również i coldplayowych momentów, jak podniosły chór w otwierającym całość "01010110", czy też odwołań do wczesnego, stricte gitarowego Radiohead. A w głosie wokalisty Filipa Pokłosiewicza słychać - czasami zbyt dosadnie - fascynację Thomem Yorkiem. Tak jest - w swoją drogą znakomitym - hipnotycznie niepokojącym "Discount".

W notce prasowej można również przeczytać, że jednym z atutów Minerals jest "ciepłe brzmienie gitar". Według mnie jest wręcz przeciwnie. Im zespół mocniej stawia na chropowate, zimne, przestrzenne dźwięki, nawiązujące do wspomnianego wyżej shoegaze'u, tym efekt jest bardziej przekonujący. Wspomniane "Discount", motoryczne "Is This Love" czy finałowe, choć wyciszone to kapitalne "White Tones", to najmocniejsze punkty albumu.

Natomiast "ciepło" brzmiące utwory są niestety tylko letnie, czasami zbyt przypominając Travis dla ubogich ("So Sure") czy - muzyków Minerals przepraszam za to porównanie - Jamesa Blunta ("Hearts & The Sea" czy "Fable"). Tak się nie powinno grać, jeżeli chcemy traktować Minerals jako poważny zespół z ambicjami.

Jest też na albumie interesujący utwór "Mistake", który zaczyna się bardzo "madchestersko", by później zaskoczyć lekko ogniskowym akordem, przez co kompozycja traci prawie cały urok. Prawie, bo w finale pojawia się trąbka a la Miles Davis, ratując "Mistake" od katastrofy. W sumie ta piosenka to płyta "White Tones" w pigułce. Album, gdzie obok świetnych fragmentów i niezaprzeczalnej artystycznej wyobraźni, pojawia się element banału.

Na debiucie Minerals są ładne melodie, jest klimat, wszystko zagrane na więcej niż solidnym poziomie i przyzwoicie wyprodukowane. Szkoda tylko, że muzyce zespołu zabrakło odrobiny tzw. "jazdy". Wtedy "White Tones" nie brzmiałoby tak miękko. Za miękko. Co wcale nie zmienia faktu, że momentami bardzo interesująco.

6/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: recenzja | MIND | Minerals
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy