Hukos & Cira "Głodni z natury". Głód drapieżników (recenzja)

Mateusz Natali

Białostocki duet po dwóch bardzo dobrze przyjętych solówkach łączy siły i zwiększa moc rażenia.

Hukos/Cira: Twardo i energicznie
Hukos/Cira: Twardo i energicznie 

Obaj mają za sobą bagaż życiowych doświadczeń, lata ćwiczenia warsztatu, miejski sznyt, charakter jak i wyrobione style. Mają też podziemny dorobek, ukazujący konsekwentny artystyczny rozwój, zwieńczony ostatnimi solowymi albumami.

"Knajpa upadłych morderców" Hukosa mimo braku komercyjnego sukcesu spotkała się z jednoznacznie pozytywnym odbiorem krytyków i słuchaczy a tegoroczny "Plastikowy kosmos" Ciry oznaczał dla niego spory przeskok popularności i zainteresowania. Teraz połączyli siły i dwa zupełnie różne style, by uderzyć mocniej i bardziej energicznie, niż na wyważonych i wyjątkowo treściwych solówkach.

Hukos to twardy, surowy, dojrzały i świadomy miejski rap, przeładowany do granic treścią i przesłaniem - bez miejsca na lans, przewózkę i puste wersy. Cira to giętki język, umiejętność formułowania najbardziej zawiłych słownych konstrukcji, poruszania się po bitach z nieprawdopodobną gracją i tendencją do poetyckiej metaforyki. Dwa żywioły, które łączy jedno - głód mikrofonu. Dlatego właśnie "Głodni z natury" to jedna z ciekawszych pozycji w tym, pełnym hiphopowych premier roku.

Elementami, które dominują są właśnie tytułowy głód, rozczarowanie obecnym stanem hiphopowej sceny i surowe rozliczenie z nią. Zarówno poprzez bragga (numer tytułowy) jak i hołd dla pionierów ("Twój ulubiony MC"). Słyszymy sporo o starych kontaktach, znajomościach, raz gorzko, raz sentymentalnie, za każdym razem jednak zarówno twardo i energicznie, jak treściwie i emocjonalnie. Do tego na bitach odpowiednio spełniających swą rolę. To po prostu kawał soczystego mięsa dla głodnych klasycznego rapu w mocnym, bezkompromisowym - i sporej części koncertowym - wydaniu. Smacznego.

8/10

Hukos & Cira "Głodni z natury", Step Records

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas