Reklama

Harry Styles "Fine Line": Kolejny rozważny krok [RECENZJA]

Można narzekać na to, że styl muzyczny Stylesa mógłby być bardziej ekstrawagancki, sięgać o wiele bardziej w kierunku jego muzycznych fascynacji. Ale z drugiej strony - to, co muzyk właśnie robi, działa doskonale. Jego drugi album solowy przebił debiut i jest kolejnym małym, aczkolwiek rozważnym kroczkiem w karierze byłego wokalisty One Direction.

Można narzekać na to, że styl muzyczny Stylesa mógłby być bardziej ekstrawagancki, sięgać o wiele bardziej w kierunku jego muzycznych fascynacji. Ale z drugiej strony - to, co muzyk właśnie robi, działa doskonale. Jego drugi album solowy przebił debiut i jest kolejnym małym, aczkolwiek rozważnym kroczkiem w karierze byłego wokalisty One Direction.
Harry Styles na okładce płyty "Fine Line" /

Nie znajduję na "Fine Line" dobrych, zapamiętywalnych linijek. Jeśli chodzi o słowa, Harry Styles tapla się w bagienku banału aż miło. Śpiewa o minionej miłości, o tęsknocie czy rozstaniu. Przy żadnym z tematów nie kusi się o pogłębienie wątków, ale to nic. Może to jeszcze nie jest ten moment dla jego songwritingu, by mocniej eksplorować bardziej skomplikowane miejsca. Póki co jest bardzo bezpiecznie, czasem sentymentalnie, ale zwykle blisko powierzchni.

Urocze są odwołania do rocka lat 70., choćby w bardzo dobrym singlowym "Adore You". Do numeru powstał zresztą świetny teledysk, przedstawiający historię chłopaka mieszkającego na wyspie Eroda. Narratorką w klipie natomiast jest sama Rosalia.

Reklama

Jeśli chodzi o jakiekolwiek eksperymenty, te zaczynają i kończą się na kawałku "Sunflower, Vol. 6", muśniętym delikatną gitarową psychodelią i klimatem lat 60. Jednym z najciekawszych numerów jest nieco snujący się "She" z fajnymi repetytywnymi wstawkami w refrenie. I solówką, może nie najbardziej odkrywczą, ale raczej niespodziewaną.

Trudno powiedzieć, w jakim kierunku może pójść dalsza kariera Stylesa. 25-letni muzyk ambicje ma ogromne, sięgające samych gwiazd. Nieprzypadkowo na jego nowym albumie słychać odniesienia do rocka lat 70., a wśród inspiracji, oprócz rozstania i seksu, o czym mówił sam autor, można dostrzec zarówno The Rolling Stones, jak i Davida Bowiego. Ambicje są wielkie, możliwości całkiem duże (trzeba jeszcze popracować nad umiejętnością pisania piosenek), ale brakuje jeszcze trochę bezczelności.

Harry Styles "Fine Line", Sony Music Polska

6/10

PS Harry Styles zaśpiewa 10 maja 2020 r. w Tauron Arenie Kraków - będzie to jego pierwszy koncert w Polsce.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Harry Styles | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy