Dave Gahan And Soulsavers "Imposter": Czy David umie w covery? [RECENZJA]

Paweł Waliński

Nowa, trzecia płyta, jaką wokalista Depeche Mode nagrał z producenckim duetem Soulsavers to tym razem nie własne kompozycje, a covery. I nic w tym złego.

Okładka płyty "Imposter" Dave'a Gahana i Soulsavers
Okładka płyty "Imposter" Dave'a Gahana i Soulsavers 

Nic złego, bo wybór repertuaru jest co najmniej przyzwoity i doskonale wskazuje, skąd cząstka "soul" w nazwie Soulsavers. Mamy więc na trackliście Earthę Kitt czy Elmore'a Jamesa. Żeby się jednak nie zamykać w bluesie i soulu, dorzucono Neila Younga, Cat Power, Boba Dylana, PJ Harvey czy Gene'a Clarke (The Byrds) albo Rowlanda S. Howarda (The Birthday Party).

Kilka chwil temu w kontekście płyty Roberta Planta i Alison Krauss pisałem o szlachetnej prostocie. Tę znajdziemy i tutaj, bo próżno (poza jednym-dwoma przypadkami) spodziewać się po "Imposterze" bombastycznych aranżacji - duet, jak to było już na poprzednich nagraniach - daje wokalowi Gahana wybrzmieć w pełni.

Gorzej, niestety, momentami z tym właśnie wokalem, bo w takim np otwierającym album "The Dark End of the Street" Gahan w górkach dusi się, jakby złapał omicrona, albo zadławił się ruskim pierogiem. Niezręcznie też danziguje w "I Held My Baby Last Night" Elmore'a Jamesa. Do tego stopnia, że człowiekowi zdaje się, że to nie Gahan tylko mocno niedysponowany zdrowotnie i alkoholowo Screamin' Jay Hawkins. Ale cóż - Gahan mieścił się raczej w zbiorze wokalistów charakternych i barwowych, nie tych o przeogromnej skali i niebywałych umiejętnościach technicznych. Więc w sumie zero zaskoczenia.

Jest w tym moim narzekaniu jednakowoż trochę czepialstwa, bo reszta płyty prezentuje się dużo lepiej. "Strange Religion" Marka Lanegana brzmi jak żywcem wyjęte z soundtracku do "Million Dollar Hotel" przełamane Morcheebą. Absolutnie znakomicie brzmi "Lilac Wine" Earthy Kitt. W trakcie uwspółcześniania nie zagubiono bowiem ani na jotę klimatu oryginału.

Na wokalu Gahana zyskuje zdecydowanie "A Man Needs a Maid" Neila Younga. Nie przesadzę chyba stwierdzając, że soulsaverskim entourage'u brzmi to jak coś żywcem wyjęte z "It'll End in Tears" This Mortal Coil, też przecież mocno coverowej. Swoją drogą ten numer po raz n-ty przypomina, że co jak co, ale Young, facet który jest po Dylanie może największym folkowym kompozytorem w historii, u nas nadal nie osiągnął należnej mu popularności i należnego mu kultu.

Znakomicie broni się "Metal Heart" Cat Power z przepiękną crescendową końcówką w klimacie roots/gospel. Pewien niedosyt zostawia za to "Shut Me Down" Howarda. Podobnie fechtunek z Genem Clarke'iem. Największym kiksem jest z kolei chyba "Smile", kompozycja m.in. Charliego Chaplina. Ale przecież pierwszą wersję tego numeru śpiewał Nat King Cole. Polec w pojedynku z kimś takim przecież żaden wstyd. Choć stawanie w takie szranki to co najmniej naiwność.

Fenomenalnie za to brzmi przełożenie nieśmiałej akustycznej balaldki PJ Harvey "The Desperate Kingdom of Love" na absolutną gospelową bombę. Równie dobrze i w podobnej konwencji wypada dylanowskie "Not Datk Yet". Nie najlepszym pomysłem z kolei było zakończenie albumu absolutnie niekreatywnym coverem "Always on My Mind", który znamy najlepiej z lepszych wersji Elvisa albo Pet Shop Boys.

Zagraniczne media pieją, że "Imposter" może być dla kariery Gahana gamechangerem takim, jakim dla Casha była seria "American" (skojarzenie może stąd, że "Imposter" nagrywano w należącym do Ricka Rubina studiu Shangri-La). Terefere. Kompletnie inny kontekst, kompletnie inny moment kompletnie innej kariery. Niemniej jednak jeśli nawet Gahan miałby już nie nagrać nic z depeszami (w sumie mała strata) albo w ogóle nie nagrać już nic własnego, a brnąć w covery, to jeśli to brnięcie będzie na poziomie "Impostera", nie będzie wstydu. Bardzo udana płyta.

Dave Gahan And Soulsavers "Imposter", Sony Music Polska

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas