Czarny koń wystartował

Kasabian "West Ryder Pauper Lunatic Asylum", Sony

Okładka płyty "West Ryder Pauper Lunatic Asylum" Kasabian
Okładka płyty "West Ryder Pauper Lunatic Asylum" Kasabian 

Niedoceniany Kasabian właśnie umknął konkurencji. "West Ryder Pauper Lunatic Asylum" to mocny kandydat do płyty roku.

Jak dziś wyglądają kariery indierockowych gwiazdek? Jedni wydają świetny debiut i później nikną w szarzyźnie schematów lub gubią się w labiryncie wysilonych eksperymentów, jak The Killers czy Bloc Party. Inni utrzymują stały poziom - wysoki jak Arctic Monkeys lub niski jak Kaiser Chiefs. Są wreszcie i ci, którzy z płyty na płytę stają się coraz lepsi. Na przykład Kasabian, którzy każdym albumem podnoszą poprzeczkę.

Psychodeliczna elektronika debiutu była dla rozczochranych chłoptasi z gitarami jak cios w nos. Dzięki monumentalnemu "Empire" Kasabian mogli z góry spoglądać na trupa nowej rockowej rewolucji. Ich nowy album "West Ryder Pauper Lunatic Asylum" bogactwem przyprawia o zawroty głowy. Zespół nie tyle umknął konkurencji o kilka długości do przodu, co skręcił na szlak dla wtajemniczonych. Oto narkotyczna wielkomiejska aura i taneczny pęd XXI wieku, mgła psychodelii i drapieżne gitary będące znakiem kryzysu. Głównie duchowego.

Otwierający album potężny "Underdog" zrzuca tytułowy numer z "Empire" ze szczytu listy najlepszych utworów Kasabian. Tempo podkręcają mroczny i przebojowy "Where Did All The Love Go?" ("Przemoc wisi w powietrzu / Uważaj, żeby jej nie zobaczyć") i indierockowy drum'n'bass w postaci "Swarfiga".

Oddech łapiemy przy "Thick Thievs", który zaskakuje gotycko-westernowymi gitarami. Następny "West Ryder / Silver Bullet" łagodzi swym delikatnym głosem aktorka Rosario Dawson. Zdradzieckie to posunięcie, bo po chwili cios zadaje najmocniejszy utwór w historii zespołu - "Vlad The Impaler". Wyobraźcie sobie "Firestarter" The Prodigy o spotęgowanej ciężkości i mocy. Dalej czeka nas odlot w "Secret Alphabets", w którym słychać beatlesowski sitar z "Norwegian Wood", klawisze z floydowego "Welcome To The Machine" i zeppelinowskie smyki z "Kashmiru". Jest jeszcze singlowy "Fire", w którego refrenie Kasabian zmieścili "Street Fighting Man" The Rolling Stones i "Rivers Of Babylon" Boney M. Brzmi to jak żart, ale żartem nie jest.

Za sprawą "West Ryder Pauper Lunatic Asylum" Kasabian potwierdzili status czarnego konia wyspiarskiej sceny alternatywnej. Muzycy nie traktowani do końca poważnie, w mediach goszczący głównie ze względu na niewyparzone języki, nagrali album, który kandyduje do miana płyty roku 2009. A pozycję grupy podkreśliła nominacja do prestiżowej Mercury Prize, którą na koncie mają m.in. Primal Scream, Suede czy Elbow. Nie tylko czarne konie, ale i ikony muzyki niezależnej.

9/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas