Reklama

Błysk oszlifowanego klejnotu

The National "High Violet", 4AD / Sonic

Szlifowana na czterech poprzednich płytach formuła zajaśniała na "High Violet" nieprawdopodobnym blaskiem. The National nagrali swój najlepszy album.

Historię amerykańskiego kwintetu znakomicie symbolizowałaby budowa ceglanego domu. Każdym kolejnym albumem The National stawiali następne, imponujące piętro. "High Violet" nie tylko wznosi się ponad poprzedników, ale i też ich przyćmiewa.

Niby nic się nie zmieniło. Wokalista Matt Berninger wciąż przybija grobowym, zamglonym głosem. Perkusja niestrudzenie wybija marszowy, żołnierski rytm, przywołując dokonania Joy Division. Pobrzękujące gitary nie dają spokoju, niczym uciążliwe insekty. Ciepły bas przygnębia, ale i koi. Ale aby nie zrobiło się zbyt przytulnie, momentami pojawiają się lodowate krople fortepianu, znów przywołujące dokonania zespołu Iana Curtisa. Innym razem chłodem poraża sekcja smyczkowa.

Reklama

Konsekwencja i przywiązanie do własnego muzycznego "ja" stały się potężnymi atutami The National. Dzięki nim powstały takie niezaprzeczalne perły, jak "Sorrow", "Anyone's Ghost" czy przede wszystkim "Afraid of Everyone". Takich piosenek nie pisze się na pierwszej próbie zespołu...

Wzniosłość muzyki The National mogłaby sugerować, że Berninger śpiewa o rzeczach co najmniej ostatecznych, o ile nie o czymś o jeszcze większym ciężarze gatunkowym. Nic bardziej mylnego. Historie wokalisty The National pełne są zwyczajnych ludzi i ich zwyczajnych problemów. Nie ma tu piosenek o seksie, narkotykach czy rock'n'rollu. Highlife'owy splendor doprowadza Berningera do zawrotu głowy ("This pricey stuff makes me dizzy" w "Lemonworld", piosence opowiadającej o powrocie żołnierza z wojny). Także miłość według wokalisty The National to nie młodzieńcze porywy czy też dramatyczne rozstania. To przygnębiający rozkład małżeństwa ("Tell you miserable things after you are asleep" w "Conversation 16"). Wreszcie "Bloodbuzz Ohio" zadręcza czymś tak nieprzyjemnym, jak kłopoty finansowe (znakomity refren "I still owe money to the money to the money I owe"). Hej, czy kojarzycie może jakąkolwiek piosenkę o niespłaconym kredycie? Cudownie porusza ta zwyczajność tekstów Berningera.

The National stanęli teraz przed dylematem. Albo zrobić manewr á la Radiohead na wysokości "Kid A" i nagrać coś kompletnie odmiennego i zaskakującego, albo jeszcze raz przysiąść nad wypracowanym i dopracowanym stylem, by wycisnąć z niego kolejne soczyste soki. Idę o zakład, że The National, jakąkolwiek drogę wybiorą, na pewno nie sprawią zawodu. Taki to zespół.

8/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sonic | the national | National
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy