Bez prądu, bez smyczków, bezbłędnie

Kult "MTV Unplugged", SP Records

Kult, chcąc nie chcą, musiał zmierzyć się z osiągnięciem grupy Hey
Kult, chcąc nie chcą, musiał zmierzyć się z osiągnięciem grupy Hey 

Aż 24 utwory, Kazik w wybornej formie, przekrój przez ponad dwie dekady twórczości - fani Kultu nie mogli sobie wymarzyć bardziej "sytego" albumu.

Kult to czwarty rodzimy wykonawca, który zgodził się wystąpić w słynnym cyklu koncertów bez prądu w MTV. Odłożenie na bok instrumentów elektronicznych nie było dla zespołu Kazika Staszewskiego żadnym problemem, wszak jedną z wizytówek formacji jest prężna sekcja dęta.

Puzon, trąbka i saksofon stanowią na "Unplugged" kręgosłup aranżacji, dyskretnie dołącza do nich delikatna gitara akustyczna. Najpiękniej brzmi jednak fortepian Janusza Grudzińskiego - jego wstawki urzekają wirtuozerią, brawurą, stanowią doskonały kontrapunkt dla bardziej "zdyscyplinowanych" partii dętych i nienachalnej sekcji rytmicznej. Co ciekawe, na potrzeby występu nie zatrudniono sekcji smyczkowej - wydawało się, że to niemal nieodłączny element koncertów "unplugged", tymczasem Kult odważnie zignorował ten "dogmat".

Wydawcy albumu chcieli jak najlepiej oddać atmosferę koncertu, który odbył się we wrześniu 2010 roku w warszawskim Och-Teatrze. Stąd jak najrzadsze cięcia, stąd publikacja spontanicznych perorów Kazika i jego gości, słychać też, że widzowie świetnie się na występie bawili. Mamy więc okazję nie tylko posłuchać przebojów Kultu w nowych, akustycznych aranżacjach, ale też zasmakować intensywności występów tej grupy na żywo.

Staszewski potraktował koncert "bez prądu" odświętnie, bo do wokalu przykładał się bardzo (a jak wiemy, Freddiem Mercurym polskiej sceny rockowej przecież nie jest), a zwłaszcza starał się na niwie interpretacyjnej. Starania te sprawiły, że na przykład cover "Zegarmistrz światła" w interpretacji Kazika i Kultu brzmi znakomicie, niezwykle sugestywnie.

Spisali się również goście: szorstki dr Yry w utworze "Nie dorosłem do swych lat", zaskakująco liryczny Tomasz Kłaptocz w "Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia" i radosny Zacier w "Gdy nie ma dzieci".

Po tym co w 2007 roku zrobił na koncercie unplugged Hey, a zrobił rzecz wielką, każdy kolejny wykonawca musi mierzyć się z ich osiągnięciem. Wysoko ustawioną poprzeczkę strąciły Wilki, natomiast Kult - choć Heya nie przebił - wyzwaniu podołał.

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas