Open'er 2012: Perfekcja M83, dygotanie Nosowskiej, rezerwa The Cardigans

Trzeci dzień gdyńskiego Open'era w 18 migawkach. Co rzucało się w oczy? Co najbardziej utkwiło w pamięci? Kto tym razem oczarował publiczność? Sprawdźcie!

Nina Persson, wokalistka The Cardigans podczas koncertu na Open'erze - fot. Paweł Skraba
Nina Persson, wokalistka The Cardigans podczas koncertu na Open'erze - fot. Paweł SkrabaReporter

1. Każdy festiwal ma swoje hymny. Utwory, na które najbardziej czekamy i które porywają absolutnie całą publiczność. Tego, co działo się na "Take me Out" Franz Ferdinand, "Helicopter" Bloc Party i przede wszystkim na "Midnight City" M83, nie da się nazywać inaczej, jak czystym szaleństwem. Czystym szaleństwem w błocie.

2. Szła w stronę festiwalowiczów apokaliptyczna chmura. Pociemniało, zawiało, temperatura spadła w ciągu kilku minut o kila stopni. Ktoś powiedział, że to gradobicie z Rumi. Apokaliptyczna chmura nadeszła i przeszła, nie zostawiając po sobie żadnych przykrych śladów. Upiekło nam się!

3. "Dygocze mi wszystko: nogi, ręce, zadek, wszystko! Wczoraj czterokrotnie płakałam rzewnymi łzami na koncercie Bon Iver. Trudno się występuje wśród takich artystów" - powiedziała ze sceny (namiotowej) Katarzyna Nosowska.

4. Katarzyna Nosowska występuje jako Nosowska. No bo cóż tu więcej dodawać? Po prostu: Nosowska - i wszystko jasne. Klasa.

5. Koncert Nosowskiej był bez dwóch zdań najbardziej dopieszczony... kolorystycznie. Tak wysmakowanego oświetlenia korespondującego z utworami nie miał żaden z open'erowych artystów.

6. Przed nami jeszcze jeden dzień Open'era, ale dla dużej grupy fanów najlepszy występ festiwalu już za nami. M83 to był koncert totalny. Perfekcyjny, pełen energii i emocji na scenie, eksplodujący energią także wśród fanów. Wszystko było tak, jak powinno być, tylko kilka razy lepiej. Gdy zespół schodził ze sceny, miał świadomość, że takie rzeczy to tylko w Polsce. I my też jesteśmy z tego bardzo dumni.

7. Tegoroczny Open'er to świetna okazja, żeby posłuchać nowego, jeszcze niewydanego materiału naszych ulubionych zespołów. W piątek premierowe utwory zagrali między innymi Bloc Party oraz Franz Ferdinand. Dla jednych i drugich następne wydawnictwa to będzie czwarta płyta w dyskografii. To, co już usłyszeliśmy, zdradza jedno: gitary górą!

8. Jeżeli miarą artysty jest ścisk pod sceną tuż przed jego występem, to The Cardigans wypadają w tej kategorii licho. Zaskakująco mało osób oczekiwało na ten występ, a pod same barierki można było przedostać się bez problemu. Myśleliśmy, że sentyment do lat 90. to dogmat niepodważalny. A jednak.

The Cardigans na Open'er Festival 2012

Reaktywowana szwedzka grupa przypomniała open'erowej publiczności takie przeboje jak "My Favourite Game" czy "Lovefool".

fot. Łukasz DejnarowiczAgencja FORUM
fot. Łukasz DejnarowiczAgencja FORUM
fot. Łukasz DejnarowiczAgencja FORUM
fot. Jacek KurnikowskiAKPA
fot. Jacek KurnikowskiAKPA
fot. Jacek KurnikowskiAKPA
fot. Jacek KurnikowskiAKPA

9. Co nie zmienia faktu, że pięknie zagrali The Cardigans, choć wiało ze sceny taką skandynawską rezerwą i dystansem. Chłodem? Co to, to nie. Przeboje "My Favourite Game" i "Lovefool" skutecznie ożeniły zespół z publicznością w Gdyni.

10. Nina Persson - wokalistka The Cardigans - wciąż jest piękna. To już nie ta blondynka, która pomykała samochodem przez pustkowia ze zmywalnym tatuażem na ramieniu; z wiekiem nabrała za to pewnej wytworności. Plusik również za "przebieranki". Lubimy.

11. Skakanie czy klaskanie na koncercie to podstawa i standard. Kwitną poza tym nowe kolorowe pomysły jak rozkręcić imprezę. Największym hitem tego roku jest umawianie się na masowe kucanie, a potem wyskakiwanie w górę w rytm muzyki. Sprawdziliśmy na własnej skórze, satysfakcja gwarantowana.

12. Didżej didżejem, sampler samplerem, ale nie ma jak bas, perkusja, gitary i ludzie, którzy potrafią z pasją na nich zagrać. Rock żyje i ma się świetnie. Na Open'erze także, czego dowiodły występy Bloc Party i Franz Ferdinand plasujące się w kategorii "palce lizać".

13. Dźwięki koncertu Franz Ferdinand trochę przeszkadzały występującej w tym samym czasie na World Stage legendzie hip hopu Public Enemy. Trochę przeszkadzały, ale na pewno w niczym nie przeszkodziły. Widownia i sami raperzy bawili się doskonale.

14. Gwiazdy Open'era nie tylko występują, ale też i same bawią się świetnie jako publiczność festiwalu. Lider Bloc Party Kele Okereke podczas występu ubrany był w koszulkę z napisem "Public Enemy". Nie było mowy o żadnym zbiegu okoliczności. Kilka godzin później zespół udostępnił zdjęcie, które sam zrobił podczas koncertu Public Enemy na scenie World. Bardziej doświadczoną koleżankę podglądała również Iza Lach, którą wypatrzyliśmy na koncercie Katarzyny Nosowskiej.

15. To dopiero niezguła z tego Kele Okereke. A to kable poplątał, a to czapka mu spadła... Uroczy był w tej niezdarności swojej. Oczywiście niezdarność Kele Okereke kończy się tam, gdzie zaczynają się przeboje Bloc Party.

16. Kiedyś szukałeś się ze znajomymi pod toaletami, pod logo sponsora, pod wieżą nagłośnieniową. Teraz najprzyjemniej i najoryginalniej spotkać się pod rzeźbą Maurycego Gomulickiego. Instalacja budzi dyskusje, wywołuje emocje i wyznacza twoje położenie w terenie. To na pewno nie jest sztuka dla sztuki.

17. Cudne, po prostu cudne jest nagłośnienie koncertów Open'era. Docenią to zwłaszcza ci, którzy zaliczyli w tym roku Orange Warsaw.

18. Wypatrzyliśmy zagranicznych dziennikarzy z Meksyku, Francji i Wielkiej Brytanii. Młoda angielska reporterka miała nogi całe w błocie. Polskim błocie. Ten obrazek nadaje się na jakąś przepyszną metaforę, ale jest trzecia w nocy i... pomyślimy rano.

Z Gdyni: Michał Michalak, Mateusz Smółka

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas