Reklama

Jak Zbigniew Wodecki dostał drugie życie. O tych koncertach na OFF Festival mówiło się latami

W dniu startu 17. edycji OFF Festival przypominamy pamiętne momenty tej imprezy, o których fani dyskutują nawet po dobrych kilku latach. W tym roku na imprezie Artura Rojka w Katowicach pojawią się m.in.: Grace Jones, Future Islands i Sevdaliza.

W dniu startu 17. edycji OFF Festival przypominamy pamiętne momenty tej imprezy, o których fani dyskutują nawet po dobrych kilku latach. W tym roku na imprezie Artura Rojka w Katowicach pojawią się m.in.: Grace Jones, Future Islands i Sevdaliza.
Zbigniew Wodecki w 2013 r. /AKPA

OFF Festival: Zbigniew Wodecki dostał drugie życie

To była jednak z największych niespodzianek OFF Festival 2013. Na imprezie kojarzonej przede wszystkim z muzyczną alternatywą, miał pojawić się Zbigniew Wodecki, który przez poprzednie lata występował głównie dla telewizyjnej publiczności jako juror "Tańca z gwiazdami". Gwiazdor przeboju "Pszczółka Maja" do Katowic przyjechał razem z zespołem Mitch & Mitch i to połączenie okazało się strzałem w dziesiątkę. Do tego stopnia, że to właśnie oni razem przyciągnęli najliczniejszą publiczność przed scenę.

Reklama

Choć zabrakło piosenek, z którymi Wodecki kojarzony był najmocniej (wspomniana "Pszczółka Maja" czy "Chałupy Welcome To"), to występ w Katowicach dał wokaliście drugie życie artystyczne. Muzycy wykonali utwory z jego nieco zapomnianej płyty "1976".

 - Dziwne to jest bardzo i właściwie mógłbym już zejść z tego świata. A to dlatego, że ludzie, którzy są młodsi od moich dzieci, czyli muzycy Mitch & Mitch, ludzie bardzo zakręceni na muzykę i bardzo kreatywni, zwrócili uwagę na coś, co powstało prawie 40 lat temu - komentował w tamtym czasie dla Interii Wodecki.

- Jednorazowa, wyjątkowa sytuacja, która spowodowała, że Zbigniew Wodecki otrzymał jakby drugie życie, obok tego życia, które ma. OFF Festival to dla niego przecież zupełnie inny teren, którego on się bał i ja też się trochę bałem, jak to zostanie przyjęte. Ale spotkało się to ze świetnym przyjęciem - mówił już po festiwalu Artur Rojek w rozmowie z Interią.

- Na pewno dostałem nowego kopa. I jeżeli ich to kręci, to znaczy że to jest fajne - dodawał Wodecki i faktycznie miał rację. Bo po "jednorazowym projekcie" przyszła płyta, Fryderyki, koncert dla jeszcze większej publiczności na Open'erze oraz specjalna trasa koncertowa.

Koncert Wodeckiego przeformatował również nieco samego OFF-a. Od tamtego czasu na scenie festiwalu zagościły inne gwiazdy polskiej muzyki: SBB, Kult oraz Papa Dance. W tym roku gościem specjalnym wydarzenia będzie Edyta Bartosiewicz.

Łzy, miłość i Charles Bradley

Gdy pojawia się temat OFF Festivalu i koncertów, które zapadły ludziom w pamięć, prędzej czy później temat zejdzie na Charlesa Bradleya. Historia wokalisty, nazywanego Orłem Soulu, mogłaby spokojnie posłużyć za temat dla filmu. Wokalista zadebiutował w 2011 roku po tym, jak 30 lat pracował jako kucharz. Jego płyta "No Time For Dreaming" natychmiast odniosła sukces. Do Polski przyjechał już rok później, w ramach promocji albumu. Jego koncert w Katowicach pełen emocji, łez i wzruszeń zapadł w pamięć obu stronom tego widowiska.

"W zachowaniu Charlesa Bradleya nie ma krzty sztuczności, kalkulacji i scenicznego wyrachowania. Ten człowiek głęboko wierzy w to, co wyśpiewuje i naprawdę porusza słuchacza. Cała reszta, jak zejście do fanów czy udawania Jezusa powstającego z kolan z krzyżem, że który posłużył statyw do mikrofonu, jest tylko konsekwencją takiej postawy" - pisał na łamach Interia Muzyka Artur Wróblewski.

Wokalista również nie krył wzruszenia w rozmowie z naszym serwisem.

- Myślałem, że to będzie to dla mnie zbyt trudne, wyjść na scenę i śpiewać o tym. Nie powstrzymałbym wzruszenia. Kiedy usłyszałem w studiu pierwszą nagraną piosenkę, mój Boże, aż podskoczyłem. Powiedziałem, że nie chcę tego i nie mogę tego zrobić. Przekonywano mnie, że trzeba nagrać cały album ze mną o historii mojego życia. Odpowiedziałem, że będzie ciężko - opowiadał Charles Bradley, który zmarł we wrześniu 2017 r. w wieku 68 lat.

Kto uratował najbardziej pechową edycję OFF Festivalu?

W 2016 r. teoretycznie największymi gwiazdami byli wykonawcy, którzy tam... nie zagrali. Z różnych powodów swoje koncerty odwołali bowiem Anohni, The Kills, GZA oraz Wiley. Harmonogram festiwalu musiał być łatany w ostatniej chwili, a do rangi zbawcy imprezy urósł projekt E.E.K. i Islam Chipsy.

"Czasem nie trzeba wiele czasu i środków, aby szturmem zdobyć serca katowickiej publiczności. Wystarczyły klawisze, dwie perkusje, 45 minut i pozytywne nastawienie do życia. I takim bez wątpienie dysponował klawiszowiec Islam Said, ukrywający się pod pseudonimem Islam Chipsy wraz z dwójka wspierających go perkusistów, którzy porwali wszystkich na scenie Electronic Beats do szalonego tańca. Trójka muzyków rozkręciła gigantyczną 'wiksę' na swoim koncercie z fascynującą lekkością i uśmiechami na twarzy. Ich połączenie electro i muzyki Bliskiego Wschodu doprowadziło część publiki do ekstazy" - pisaliśmy po ich pierwszym występie na drugiego dnia OFF-a w 2016 roku.

Kilka godzin później, gdy niespodziewanie w ostatniej chwili z imprezy wypisał się na własne życzenie Wiley, Artur Rojek stanął na scenie i ogłosił, że świetnie przyjęci muzycy wystąpią ponownie. Tym razem jako headliner wieczoru!

Katowice w upale. Tak zaczęła się wielka kariera Korteza

"Będzie ogień" - takie hasło pada często przy okazji koncertów, a solidarnie wypowiadają je sami wykonawcy, organizatorzy czy fani. Jednak w 2015 r. ogień lał się nie ze sceny, ale z nieba. Katowice na początku sierpnia nawiedziły potworne upały, które ciężko było znieść. I w takich warunkach drugi dzień imprezy otworzył koncert Korteza, wtedy jeszcze mało znanego muzyka, który był na początku swojej przygody, a utwór "Zostań" dopiero rozpędzał się w radiowych zestawieniach.

Stojący wówczas samotnie na scenie Kortez zaczarował nieliczną publiczność (reszta szukała ochłody przed palącym upałem), która później mogła szczycić się tym, że widziała wokalistę na żywo, jeszcze zanim na dobre wystartowała jego wielka kariera.

"O nim będzie głośno, zobaczysz" - mówił nam Wojtek, jeden z nielicznych obserwujących. Nie były to słowa rzucone na wiatr. Dwie pierwsze płyty Korteza sprzedały się w nakładzie przekraczającym 150 tys. egzemplarzy każda (status Diamentowej Płyty). Do tego ma na koncie m.in. pięć Fryderyków, triumf na Festiwalu w Opolu i udział w Męskim Graniu.

OFF Festival: Powitanie z Katowicami

W 2010 r. impreza przeniosła się do Katowic (wcześniejsze edycje odbywały się w rodzinnym mieście Artura Rojka - Mysłowicach). Jednym ze spektakularnych występów tamtej edycji był finałowy koncert The Flaming Lips. Ogromne balony, tłumy tancerzy, spektakularne wizualizacje, bomby z konfetti i laserowe ręce to tylko niektóre z zabawek, które użyli muzycy grupy, aby oczarować publiczność w Katowicach. Wayne Coyne zaskoczył też widownię tym, że w pewnym momencie sam znalazł się w wielkiej kuli, którą pchnięto w publiczność.

Zachwyt płynął w obie strony. Lider grupy był pod wrażeniem atmosfery na polskim festiwalu i komplementował OFF-a. "To wielka przyjemność grać przed wami w Polsce. Macie tutaj świetny festiwal, oby się rozwijał przez sto kolejnych lat" - rzucał ze sceny.

Największa polska gwiazda przyjechała na OFF-a

Rzadko zdarza się, że największa polska gwiazda, która jest na absolutnym topie przybywa na OFF-a. A tak było w 2023 roku, kiedy to Dawid Podsiadło wystąpił ze swoim sekretnym projektem. Organizatorzy przed festiwalem ogłosili tajemniczą supergrupę Udary, który zagra jeden jedyny raz i wykona piosenki z debiutanckiej płyty The Strokes. Skład projektu poznaliśmy dopiero na koncercie.

- Zespół, którego nie ma i po koncercie na OFFie znów nie będzie. Planowaliśmy ten projekt już przed pandemią. To będzie coś absolutnie wyjątkowego i zaskakującego. Bardziej niż Zbigniew Wodecki i Papa Dance razem wzięci. Na scenie pojawią się osoby, których się na pewno nie spodziewacie - zapowiadał przed festiwalem Artur Rojek w rozmowie z Interią. Ostatecznie okazało się, w skład grupy Udary weszli: Dawid Podsiadło, Aleksander Świerkot, Rubens, Marcin Macuk oraz Łukasz Moskal.

Iggy Pop: Niedługo będę martwy. Wielki powrót

Rok 2022 dla organizatorów OFF Festivalu był wielką niewiadomą. 15. edycja odbyła się bowiem po dwóch latach zatrzymania muzycznego rynku przez pandemię. "Dziękuję, że jesteście. Strasznie bałem się powrotu po dwóch latach" - zwracał się do publiczności Artur Rojek podczas tamtej edycji. Jej zwieńczeniem był ponowny przyjazd Iggy'ego Popa do Polski.

"Jestem starym chłopcem, niedługo będę martwy. Ale póki tu jestem, zapraszam was na moją śmiertelną podróż" - komentował ze sceny szalony rockman. "Jego powrót na OFF Festival po dziesięciu latach to moment wzruszający i symboliczny. Pokazujący przywiązanie do festiwalu nie tylko ze strony publiki, ale i artystów, którzy chcą tu wracać" - pisała Anna Nicz.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: OFF Festival
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy