OFF Festival 2013
Reklama

OFF Festival: Obawy Zbigniewa Wodeckiego i Artura Rojka

Artur Rojek specjalnie dla INTERIA.PL o zakończonej właśnie ósmej edycji katowickiego OFF Festival, współpracy ze Zbigniewem Wodeckim i frekwencyjnym sukcesie imprezy.

OFF Festival 2013 odniósł niewątpliwie sukces frekwencyjny - na imprezę wyprzedały się wszystkie karnety, a resztki pojedynczych biletów ostały się jedynie w niedzielę. Widok osób z kartkami z napisem: "Kupię bilet" pod bramą festiwalu nie był wcale rzadkością. Artur Rojek nie ukrywał zadowolenia z tego powodu.

Smutek z powodu... braku biletów

- Zawsze marzyłem o sytuacji, kiedy będę musiał ogłosić, że festiwal jest wyprzedany. Ale rozumiem też smutek tych, którzy przybywają na festiwalu, a przy bramie okazuje się, że już nie ma biletów. Też bym był smutny z tego powodu. Niestety, nie jesteśmy w stanie nic na to poradzić - powiedział nam dyrektor artystyczny OFF Festival.

Reklama

- Frekwencyjny sukces to jest też dowód na to, że ten festiwal bardzo fajnie się rozwija, a ludzi przyciąga sama marka festiwalu. Widzę to, z roku na rok to jest coraz bardziej odczuwalne. Ludzie przyjeżdżają na ten festiwal dla samego festiwalu - oczywiście też dla artystów.

- Dla organizatora to jest najważniejsza informacja, że to, co robi, ma odbiór i się podoba ludziom - cieszy się Artur Rojek, który opowiedział nam o największym zaskoczeniu na OFF Festival 2013.

Strzał w dziesiątkę

- Wszystkiego się mniej więcej spodziewałem, co może być fajne, co może być bardzo fajne, a co może być zaskakująco fajne. Zastanawiałem się, czy International Bankok Paradise Nolan Band będzie zaskakujący na dużej scenie, bo wydawało mi się, że duża scena może być dla nich właśnie za duża.

- Okazało się, że oni sobie z tym świetnie poradzili i to był strzał w dziesiątkę. Spotkałem się nawet z opiniami, że możemy teraz podziękować Solange [artystka odwołała europejską trasę koncertową] za to, że zrobiła miejsce dla International Bankok Paradise Nolan Band (śmiech). To było super, co oni zrobili. A dla nich samych to na pewno było duże zaskoczenie i sukces - komentował Rojek, który nie krył też podziwu dla Zbigniewa Wodeckiego - jak się okazuje największej gwiazdy zakończonej właśnie edycji imprezy.

Drugie życie Zbigniewa Wodeckiego

- Świetne koncerty dały Godspeed You! Black Emperor i Austra i - o tym już wszyscy pisali - Zbigniew Wodecki i Mitch & Mitch. Jednorazowa, wyjątkowa sytuacja, która spowodowała, że Zbigniew Wodecki otrzymał jakby drugie życie, obok tego życia, które ma. OFF Festival to dla niego przecież zupełnie inny teren, którego on się bał i ja też się trochę bałem, jak to zostanie przyjęte. Ale spotkało się to ze świetnym przyjęciem.

- Świetna historia, bo płyta "Zbigniew Wodecki" z 1976 roku nigdy nie była grana na żywo i po raz pierwszy została tak zaprezentowana po 37 latach w Katowicach podczas OFF Festival. I to jeszcze w jakim składzie! Z zespołem Micth & Micth, z orkiestrą, chórem... świetna rzecz - emocjonował się dyrektor artystyczny.

Dwie godziny snu

Na koniec - trochę z przymrużeniem oka - zapytaliśmy Artura Rojka o to, czy udaje mu się w trakcie OFF Festival choć na chwilę... zmrużyć oko. Jako dyrektor artystyczny imprezy Artur Rojek jest niesamowicie zajęty "ogarnianiem" festiwalu.

- Pierwszego dnia spałem dwie godziny, a drugiego pięć godzin. Także czuję się wyspany (śmiech). To się zdarza podczas festiwalu i to zawsze można znieść - powiedział nam artysta.

Artur Wróblewski, Katowice

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Wodecki | Artur Rojek | OFF Festival
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy