Reklama

Syn wokalistki został pobity

Syn słynnej wokalistki Arethy Franklin został dotkliwie pobity na stacji benzynowej w Detroit.

"Eddie Franklin został zaatakowany w poniedziałek w nocy. Urazy były na tyle poważne, że poszkodowany wymagał natychmiastowej operacji" - powiedziała w oficjalnym oświadczeniu Gwendolyn Quinn, rzeczniczka Arethy Franklin.

Z zeznań świadka wynika, że napastnikami było dwóch mężczyzn i kobieta. Do tej pory nie udało się ich jednak zidentyfikować.

Kobieta, która towarzyszyła Eddiemu feralnej nocy, powiedziała policji, że poszła na stację i kiedy wróciła znalazła Franklina pobitego. Następnie przewiozła go do szpitala, a sama udała się na policję, by złożyć zeznania.

Reklama

Chociaż Quinn oświadczyła, że Franklin przeszedł operację, policja z Detroit, gdzie doszło do pobicia, stwierdziła, że nie było go w szpitalu, kiedy oni do niego dotarli. Policjanci zostali poinformowani, że Franklin "wyszedł z budynku o własnych siłach".

Agencja Associated Press stara się dotrzeć do informacji o stanie zdrowia syna Arethy oraz zajściu. Jednak rzecznik prasowy szpitala odmówił wyjawienia szczegółów pobytu Franklina na oddziale.

Rzeczniczka prasowa policji, Eren Stephens stwierdziła, że funkcjonariusze mają zbyt mało informacji o zajściu.

"Musimy porozmawiać z Eddiem, bo to przecież on został zaatakowany" - powiedziała Stephens i dodała, że złożenie zeznań jest dobrowolne.

Eddie Franklin był podejrzany o podpalenie domu swojej matki Arethy Franklin w 2002 roku, jednak nigdy nie postawiono mu zarzutów.

William Mitchell III, adwokat Franklina w sprawie podłożenia ognia sprzed ośmiu lat, opisał go we wtorek jako osobę, która wymaga "troski osób, które są wokół niego" jednak nie wyjaśnił swoich słów.

"Pani Aretha Franklin jest bardzo opiekuńcza wobec syna" - dodał Mitchell.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: detroit | synowie | pobity | Aretha Franklin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy