"Stuknij mnie kochanie jeszcze raz" ma już 15 lat

23 października 1998 roku do amerykańskich rozgłośni radiowych oficjalnie wysłano kopie debiutanckiego singla Britney Spears "...Baby One More Time". Wkrótce piosenka stała się jednym z największych przebojów w historii muzyki rozrywkowej, a młodziutka Britney Spears ikoną muzyki pop.

Czy te oczy mogą kłamać? Britney Spears w klipie "...Baby One More Time"
Czy te oczy mogą kłamać? Britney Spears w klipie "...Baby One More Time" 

Ponad 10 milionów sprzedanych egzemplarzy singla i Numer Jeden we wszystkich krajach świata, w których utwór "...Baby One More Time" był notowany na listach przebojów - te fakty mówią same za siebie. Aż dziwi bierze, że piosenka została wcześniej odrzucona przez boysband Backstreet Boys i girlsband TLC...

Sztab doradców Britney Spears wiedział jednak lepiej i nie miał wątpliwości, że trzyma w rękach przyszły światowy przebój i przyszłą gwiazdę pop. Również sama wokalistka zauważyła potencjał piosenki. "Kiedy zaprezentowano mi wstępną wersję utworu, od razu wiedziałam, że to numer, które chciałabym słuchać w kółko i w kółko" - wspominała rozmowie z magazynem "Billboard".

Zanim jednak "...Baby One More Time" trafiło na listy przebojów, tytuł piosenki został poddany korekcji. Pierwotna i pełna wersja "Hit Me Baby One More Time" (w dosłownym tłumaczeniu: "Uderz mnie kochanie jeszcze raz") mogła zostać odebrana jako propagująca przemoc domową.

Inni twierdzili, że przebój nakierowany na nastoletnie dziewczynki nie może sugerować sadomasochistycznych praktyk.

Bezpieczniej było zatem usunąć słowa "Hit Me", które wciąż jednak budzą kontrowersje swoją wieloznacznością. Mogą bowiem oznaczać "dotknij mnie", "daj mi sygnał", ale też niejednoznaczne "stuknij mnie". Nie ma żadnych wątpliwości, że "niejasność" tytułu była marketingowym strzałem autorów tekstu.

A o czym opowiada "...Baby One More Time"? Claudia Mitchell i Jacqueline Reid-Walsh, autorki popkulturowego przewodnika "Girl Culture: Studying Girl Culture", zinterpretowały utwór jako lament i płacz nastoletniego podmiotu lirycznego za byłym chłopakiem.

"To piosenka, z którą może utożsamiać się każda dziewczyna. Żałuje zerwania z chłopakiem. Chce go z powrotem" - tłumaczyła sama piosenkarka.

Nie mniej dwuznaczny od tytułu był klip "...Baby One More Time", w którym nastoletnia Britney Spears w "specyficznie" ubranym szkolnym mundurku, bo odsłaniającym brzuch i stanik, tańczy na korytarzach szkoły. Katolickiej szkoły - dodajmy.

Wyreżyserowany przez Nigela Dicka szybko dorobił się statusu "ikonicznego". Magazyn "Jam!" w 2010 roku uznał teledysk "...Baby One More Time" za jeden z trzech najbardziej inspirujących klipów w historii muzyki pop.

Rok później w ankiecie opiniotwórczego "Billboardu" na najlepszy teledysk lat 90. to właśnie wideo Britney Spears otrzymało najwięcej głosów.

Dodajmy jeszcze, że Britney Spears nagrywając "...Baby One More Time", miała zaledwie 16 lat. Jak to ujął serwis PopMatters, piosenka i klip młodziutkiej wokalistki "trafiał zarówno do jej rówieśniczek, jak też celował w męskie fantazje". Nic zatem dziwnego, że odniósł aż taki sukces.