Reklama

Spóźniła się 4 godziny. "Jestem warta czekania"

Znana z niekonwencjonalnego i nie do końca profesjonalnego podejścia do obowiązków piosenkarka Lauryn Hill rozpoczęła koncert w Nowym Jorku z 4-godzinnym opóźnieniem.

Koncert znanej m.in. z zespołu The Fugees Lauryn Hill w Brooklynie miał rozpocząć się o godzinie 20. czasu lokalnego. Artystka ostatecznie pojawiła się na scenie... o północy.

Biorąc pod uwagę nawet rock'n'rollową tradycję opóźniania rozpoczęcia koncertów, cztery godziny poślizgu należy uznać za prawdziwy test cierpliwości dla fanów.

Pomimo skandalicznego spóźnienia, Lauryn Hill niechętnie przeprosiła wciąż oczekujących na gwiazdę fanów. Wręcz przeciwnie, piosenkarka podgrzała atmosferę.

"Ci, którym się nie podoba, zawsze mogą wyjść i poprosić o zwrot pieniędzy za bilety" - prowokowała.

Reklama

"Poświęciłam dla was własną młodość, by dać wam miłość" - stwierdziła ze sceny.

"Wiem, że jestem warta, by na mnie poczekać" - przekonywała rozsierdzony tłum.

Zobacz Lauryn Hill przemawiająca do fanów:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lauryn Hill | koncert | spóźnienie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy