Reklama

Rynek muzyczny: Tylko internet?

Coraz częściej w komentarzach na temat przyszłości branży muzycznej pojawiają się opinie, że płyta CD wkrótce odejdzie do lamusa. Czy palmę pierwszeństwa przejmą pliki cyfrowe?

Pod koniec 2006 roku Alain Levy, szef wytwórni EMI Music, stwierdził, że "płyta kompaktowa jest już martwa". Ostatnie dane zdają się potwierdzać słuszność tej tezy, choć obecnie wciąż płyty CD stanowią 85 procent ogólnej sprzedaży muzyki.

W ciągu ostatniego roku sprzedaż kompaktów na rynku amerykańskim spadła o 20 proc. Od początku 2007 roku Amerykanie kupili 89 mln płyt CD, a z internetu odpłatnie ściągnęli 288 mln piosenek. To o 54 proc. więcej niż rok wcześniej - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Gwałtownego spadku nie są w stanie powstrzymać nawet radykalne przeceny stosowane przez wielkie sieci handlowe w stylu Wal-Mart czy Best Buy.

Reklama

Ten rok przyniósł niechlubne rekordy - żeby trafić na 1. miejsce listy "Billboardu", wystarczyło sprzedać najmniej płyt od 1991 roku, gdy zaczęto badać sprzedaż płyt w USA (Nielsen SoundScan). Ten pułap to raptem niespełna 60 tysięcy egzemplarzy (ścieżka dźwiękowa z musicalu "Dreamgirls"). Niewiele lepszy rezultat osiągnął uczestnik amerykańskiego "Idola" Chris Daughtry - 65 tys. We wcześniejszych latach numer 1 rozchodził się w nakładach rzędu 500-600 tys.

Niektórzy menedżerowie, jak np. Jeff Rabham (reprezentuje m.in. Kelis i Jermaine Dupri'ego), są zdania, że obecnie płyta CD stała się swego rodzaju zachętą do tego, by ludzie chcieli kupić bilet na koncert czy koszulkę z wizerunkiem ulubionego wykonawcy.

Entuzjaści sprzedaży muzyki przez internet prorokują, że w niedługiej przyszłości to właśnie sieć stanie się globalnym sklepem, gdzie będzie się kupować nagrania swoich idoli. Liczba nagrań kupowanych w internecie szybko rośnie, w dużej mierze dzięki popularności iPodów i innych przenośnych urządzeń odtwarzających muzykę cyfrową.

W I kwartale 2007 r. zyski Apple'a skoczyły aż o 80 proc. Tylko na sprzedaży iPodów firma z Kalifornii zarobiła w tym czasie 3,5 mld dol., znajdując przeszło 21 mln nabywców swojego produktu.

Amerykanie rocznie nagrywają odpłatnie miliard piosenek z internetu, ale tyle samo ściągają z sieci nielegalnie... co miesiąc. Dodatkowo nawet legalna sprzedaż na razie nie rośnie na tyle szybko, by zrównoważyć spadki tradycyjnych nośników. Sprzedaż liczona łącznie spadła o 10 proc.

Zdaniem ekspertów BigChampagne tylko reorientacja działalności może uratować wielu potentatów branży fonograficznej przed bankructwem. I to głównie spędza sen z powiek decydentom z branży muzycznej - a nie to, który nośnik będzie dominował.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: muzyczne | internet | PŁYTA CD | rynek muzyczny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy