Rihanna w żałobie
Gwiazda pop Rihanna opłakuje śmierć babci. Clara "Dolly" Braithwaite zmarła w nowojorskim szpitalu po walce z rakiem.
O śmierci babci Rihanna poinformowała za pośrednictwem Twittera, gdzie napisała: "Żegnaj babciu Dolly, odpoczywaj do naszego następnego spotkania".
Wokalistka jeszcze w połowie maja poleciała odwiedzić Dolly Braithwaite w nowojorskim szpitalu.
"Moje serce jednocześnie radowało się i płakało" - napisała wówczas na Twitterze po wizycie u chorej babci. Z tego powodu Rihanna opóźniła przylot do Europy.
Śmierć ukochanej babci nie pozostała bez wpływu na sobotni (30 czerwca) występ Rihanny podczas szwedzkiego festiwalu Peace & Love w Borlange. Piosenkarka spóźniła się na koncert 45 minut, a jej nieudany występ został skrytykowany przez publiczność. Niektórzy fani sugerowali, że Rihanna w ogóle nie powinna występować, gdyż była nietrzeźwa.
"Nie mam ochoty oglądać pijanej Rihanny. Kto wpuścił ją na scenę w takim stanie?" - zastanawiał jeden z nich.
"Występ był tak zły, że ludzie wychodzili z koncertu!" - to internetowy wpis kolejnej osoby, która była świadkiem koncertu gwiazdy.
Rihanna ostatecznie podpadła szwedzkim fanom, gdy zadedykowała słynny utwór Boba Marleya "Redemption Song"... Norwegom! Piosenkarka występowała w Norwegii dzień wcześniej (29 czerwca).
Osoby z otoczenia Rihanny obawiają się, że strata ukochanej babci może mieć fatalne skutki dla piosenkarki.
"Nigdy nie ukrywała, że w kryzysowych sytuacjach lubi imprezować. Jej rodzina i przyjaciele obawiają się, że zacznie brać narkotyki, by ukoić ból. Jej babcia była dla niej mentorką i potrafiła pozytywnie wpłynąć na Rihannę. Nie wiadomo, co się teraz wydarzy, gdy już jej nie ma" - komentuje rozmówca gazety "The Sun".