Norah Jones kokietuje nudą

Norah Jones, choć sprzedała niemal 40 milionów płyt, może spokojnie wyjść na spacer z psem i nikt jej nie zaczepia. Nie musi przy tym nosić wielkich, ciemnych okularów. Pod jej domem nie znajdziemy ani jednego paparazzo.

16 listopada ukazał się czwarty album w dorobku Norah Jones
16 listopada ukazał się czwarty album w dorobku Norah JonesEMI Music Poland

Jedna z najpopularniejszych wokalistek świata wydaje właśnie nowy album zatytułowany "The Fall". Z tej okazji portalowi INTERIA.PL, jako jedynemu polskiemu medium, udało się udało się przeprowadzić z Norah wywiad wideo. W tym celu wybraliśmy się do Londynu.

W otoczeniu świty

Wizyta piosenkarki w hotelu Covent Garden utrzymana była w tajemnicy. Dziennikarze oczekujący w przytulnej bibliotece poproszeni zostali o... niewymawianie głośno nazwiska Jones. Kiedy zbliżała się wyznaczona godzina wywiadu, wchodziło się w asyście miłej pani z wytwórni do windy i zjeżdżało do hotelowych podziemi. Tam, w malutkim, czerwonym pokoiku czekała Norah wraz z imponującą świtą, którą tworzyli m.in. makijażysta, menedżer, inna miła pani z wytwórni, operator kamery, dźwiękowiec i kilka innych osób, których celu obecności nie udało się ustalić.

Norah na powitanie ziewnęła przeciągle, po czym uśmiechnęła się przepraszająco. Okazała się uroczą kobietą i wyjątkowo trudnym rozmówcą.

Nikt jej nie zaczepia

Już po kilku minutach zacząłem rozumieć różnicę, którą sama zasygnalizowała:

- Beyonce pewnie nie może spokojnie wyjść na ulicę, bo ludzie będą ją zaczepiać. Ja mam możliwość tworzenia muzyki, zarabiania na tym pieniędzy, wydawania albumów. Mam tylu słuchaczy i wciąż mogę sobie spacerować, nie będąc w ogóle zauważoną - cieszy się Norah.

Nie tylko przechodnie ją ignorują. Przypominacie sobie choć jedną publikację na jej temat w plotkarskim portalu czy na łamach prasy brukowej?

Choć Norah nieco kokieteryjnie wyjaśnia, że jest nudna i dlatego nikt się nią nie interesuje, nie może to być prawda.

Rzekoma nuda w zachowaniu tej wokalistki jest czymś na tyle intrygującym, że z definicji przestaje podchodzić pod nudę.

Norah o spotkaniu z Keithem Richardsem i scenicznej tremie - zobacz video!

Nie próbuje się przypodobać

Zapytana o koncert w Sopocie, z uśmiechem przyznaje, że w ogóle nie pamięta tego występu, ale chętnie by jeszcze kiedyś do nas wpadła. Zaraz, zaraz, czy prawidłowa odpowiedź nie powinna brzmieć: "Ach, było cudownie, polska publiczność jest niesamowita, doskonale pamiętam atmosferę tego występu"?

EMI Music Poland

Większość artystów zapytanych o nowe dzieło od razu uruchamia przygotowaną wcześniej, trzyminutową narrację o inspiracjach, pomysłach, a także obowiązkowo o tym, że jest to najbardziej osobiste dzieło w ich dorobku (przeczytajcie trzy wywiady z tym samym artystą z jednego okresu, a doznacie najsilniejszego deja vu w życiu). Ale nie Norah.

Ona odpowiada jednym zdaniem, wzrusza ramionami i czeka na kolejne pytanie. Nie ma w tym jednak bufonady. Kwestia introwertycznej osobowości? Wokalista twierdzi, że nie:

- Nie jestem tak introwertyczna, jak się wydaje. Jestem po prostu nieśmiała, kiedy spotykam nieznajomych. Ale nie zawsze. Czasami.

Rozmowa z Norah Jones to otwieranie drzwi, za którymi znajdujemy kolejne. Ale z czasem gdzieś docieramy.


Zagubiona w sukcesie

Kiedy w 2002 roku przyszedł wielki sukces albumu "Come Away With Me", Norah nie potrafiła się nim cieszyć. Nagle okazało się, że ma zaplanowanych kilkanaście wywiadów tygodniowo, że będzie latać po całym świecie i dawać koncerty, że trzeba szybciutko nagrać kolejny teledysk. To dla skromnej, 22-letniej dziewczyny, która świetnie czuła się występując w zadymionych, jazzowych klubach Nowego Jorku, było zbyt wielką zmianą. Sukces wyrwał ją ze strefy komfortu i rzucił na wzburzone fale show-biznesu, do którego do dziś się w pełni nie zaadaptowała. Jednak potrafi już czerpać radość z tego wszystkiego.

EMI Music Poland

- Jestem bardzo szczęśliwa. Po kilku latach poczułam się komfortowo. Trudno mi było przyzwyczaić się do całego zamieszania wokół mnie. Ale ja z natury jestem pogodną osobą - podkreśla Norah.

Świat od razu zachwycił się jej otulającym, ciepłym głosem. Krytycy nie mogli się nadziwić, że śpiewa bez najmniejszych oznak wysiłku. Nie tyle od niechcenia, co z niebywałą lekkością.

Pop-jazzowe kompozycje idealnie wstrzeliły się w rynek: nie raziły banałem, były inne od tego, co puszczały radiostacje, a jednocześnie nie miały w sobie jazzowej hermetyczności. Słuchali jej ludzie, którzy by nigdy po jazz nie sięgnęli.

Zrobiła szefom niespodziankę

Jones przyznaje, że drugi album, "Feels Like Home", został nagrany w pośpiechu, w pewnym napięciu. Choć znalazły się na nim tak lubiane utwory, jak "Sunrise" czy "What Am I To You", choć sprzedał się w 10 milionach egzemplarzy, a recenzje były pozytywne, był to najsłabszy moment w karierze Jones. Inspiracje muzyką country nie przypadły wielu słuchaczom do gustu, a sama wokalistka dziś trochę odcina się od tej płyty.

By nie powtórzyło się urwanie głowy z pracy nad "Feels Like Home", trzeci album, "Not Too Late" z 2007 roku, Norah nagrała w tajemnicy przed wytwórnią. Pewnego dnia po prostu przyniosła do biura gotowy album, wprawiając szefów w osłupienie. Z każdym wydawnictwem zwiększała się rola Jones w pisaniu utworów. "Not Too Late" to w większości jej utwory autorskie - zarówno jak chodzi o teksty, jak i muzykę.

Czy Norah Jones płacze? - zobacz video:

Dusza pozostała ta sama

Amerykanka o indyjskich korzeniach (jej tata to słynny muzyk Ravi Shankar) wciąż czuła potrzebę zmian. Uważała, że nie może wiecznie grać w stworzonych przez siebie pop-jazzowych ramach. Na potrzeby albumu "The Fall" wymieniła wszystkich muzyków.

- Na poprzednich trzech płytach grałam z tym samym zespołem, ci sami muzycy występowali ze mną na koncertach przez długi czas. Przyszedł moment, by spróbować czegoś nowego. Chciałam poeksperymentować z dźwiękami, których nie potrafiłam do tej pory uzyskać. Pomyślałam, że najlepszym sposobem, by to osiągnąć, będzie praca z nowymi ludźmi - przekonuje Norah Jones.

Producentem płyty został Jacquire King, którego wokalistka ceni przede wszystkim za albumy nagrane z Tomem Waitsem.

"The Fall" stawia fortepian w kącie, a daje pograć gitarom i bardziej syntetycznym dźwiękom. I choć Norah momentami mocno wychyla się spoza dotychczasowych brzmień, fani mogą spać spokojnie. To wciąż przytulne, melancholijne, wolne piosenki. Muzyczne ciało się zmieniło, dusza pozostała ta sama.

Zobacz teledysk do singla "Chasing Pirates"!

- Jestem dumna z tego albumu, myślę, że jest naprawdę mocny. Mam nadzieję, że ludzie go polubią. Ale prawda jest taka, że niezależnie, co zrobisz, zawsze znajdzie się ktoś, komu to się nie spodoba. Szanuję moich fanów, ale nie chcę się do nich dostosowywać. Dla mnie ważne jest, by robić to, co wydaje się dobre i naturalne - mówi nam artystka.


Seksowne wampiry

Norah, choć małomówna, nie barykaduje się całkowicie w swojej prywatności. Psychologicznego portretu z tego jeszcze nie sporządzimy, ale wiemy, że zdarza jej się popłakiwać, że kiedy jest smutna, pisze piosenki, że sprawiła sobie psa, z którym ogląda telewizję, a w tejże telewizji najchętniej śledzi serial "True Blood". O wampirach.

- "Zmierzch" jest bardzo popularny, wampirów jest teraz wszędzie pełno, ale "True Blood" to mój faworyt. Jest bardziej dla dorosłych. Bardzo sexy - zachwala Norah.

"Odniosłam wielki sukces" - zobacz video:

Po otwarciu ostatnich drzwi naszej londyńskiej rozmowy, docieramy do życiowego motta piosenkarki. "Nie żałuj niczego" - słyszeliście to już od wielu znajomych i pewnie sami siebie również do tego przekonujecie. Ale któż będzie brzmiał bardziej wiarygodnie niż szczęśliwa, spełniona artystka:

- Siądziesz i będziesz wszystko rozpamiętywał? Nie wydaje mi się. Ważne jest, żeby nie myśleć w ten sposób. Może nie wszystko poszło tak, jak sobie to wyobrażałeś, ale to wszystko zaprowadziło cię do miejsca, w którym teraz jesteś. A ja jestem szczęśliwa tu, gdzie jestem.

Norah nudziara?

Być może tabloidy nie widzą w niej nic, co można by opatrzyć dużym, krzykliwym nagłówkiem. Być może psychofani zbyt zajęci są wzdychaniem do Miley Cyrus i Roberta Pattinsona, by zauważyć autorkę kliku uroczych piosenek. Ale nudą tego nazwać nie sposób. W jej krótkich zdaniach, wzruszeniach ramion, pospolitych zainteresowaniach czy wolnych piosenkach jest jednocześnie autentyczność i tajemnica. Inaczej byśmy już dawno o niej zapomnieli.

Michał Michalak

Zobacz teledyski Norah Jones na stronach INTERIA.PL.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas