Reklama

Nick Carter uniknie kłopotów

Nick Carter, członek amerykańskiej grupy Backstreet Boys, ma sporo szczęścia. Sędzia rozpatrujący oskarżenia postawione wokaliście przez policjantów z Tampa, na Florydzie, dał mu możliwość uniknięcia odpowiedzialności karnej za swoje czyny. Wokalista musi się w zamian zgodzić na udział w specjalnym programie, w którym ma m.in. wykonać kilka prac na rzecz lokalnej społeczności. Nick oczywiście przyjął propozycję.

22-letni Carter na początku stycznia został zakuty przez policjantów w kajdanki i wsadzony do radiowozu, gdyż wcześniej odmówił opuszczenia klubu "Pop City" w Tampa, na Florydzie. Przedstawiciele służb porządkowych, którzy zostali wezwani na interwencję po bójce w klubie, domagali się tego od wszystkich gości, aby móc spokojnie zaprowadzić w klubie porządek.

Świadkowie twierdzą, że funkcjonariusze wiele razy prosili wokalistę o wyjście z lokalu. Uprzedzili go także, iż w razie odmowy zostanie aresztowany. Gwiazdor nie posłuchał.

Reklama

Jednak zarzuty niestosowania się do zaleceń policji i nieprzyzwoitego zachowania zostaną uchylone, jeśli Nick wypełni zalecenia sądu i weźmie udział w specjalnym programie resocjalizacyjnym. W jego trakcie będzie musiał przebywać pod opieką kuratora i wykonać kilka prac na rzecz społeczności lokalnej.

Ponadto czeka go zapłacenie kolegium. Udział w takim programie jest chyba dla niego przyjemniejszy niż proces sądowy i ewentualny wyrok pozbawienia wolności.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Backstreet Boys | Kłopot | Tampa | społeczności | Cartera | Nick Carter | Carter | Nick
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy