Reklama

Mógł umrzeć jak Whitney Houston

Niewiele brakowało, by brytyjski piosenkarz Elton John skończył tak tragicznie, jak wokalistka Whitney Houston.

Przypomnijmy, że Whitney Houston została znaleziona martwa w łazience apartamentu hotelowego w Beverly Hills w lutym tego roku. Przyczyną śmierci artystki było utonięcie w wannie.

Jak ujawnił koroner, do śmierci diwy przyczyniło się uzależnienie od kokainy i choroba serca.

Elton John przez lata zmagał się z uzależnieniem od tego narkotyku. Brytyjskiemu artyście udało się zerwać z kokainowym nałogiem dopiero w latach 90. zeszłego stulecia.

W rozmowie z E! News wokalista przyznał, że jego tryb życia w latach 70. i 80. mógł mieć dla niego katastrofalne skutki.

"Nie mam wątpliwości, że mogłem skończyć jak Whitney Houston. To cud, że tak się nie stało" - powiedział piosenkarz.

Reklama

"Jestem pewien, że wziąłem co najmniej tyle kokainy, ile ona zażywała przez całe swoje życie" - twierdzi Elton John.

Wokalista jest szczęśliwy, że udało mu się wyrwać ze szponów zgubnego nałogu.

"Nie byłbym tą samą osobą, którą jestem dzisiaj, jeżeli nie przestałbym ćpać. Nie miałbym syna Zachary'ego, nie miałbym mojego partnera Davida [Furnisha]. Nie miałbym nic" - wylicza.

"Najprawdopodobniej byłbym martwy" - przyznał na koniec.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: piosenkarz | Elton John | houston | Whitney Houston | Whitney
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy