Reklama

Miley Cyrus "tworzy historię"?

Piosenkarka Miley Cyrus najwyraźniej nie przejęła się krytyką, jak spadła na młodą gwiazdę po kompromitującym występie podczas gali MTV Video Music Awards.

O prowokacyjnym i będącym na granicy dobrego smaku show Miley Cyrus w trakcie ceremonii rozdania statuetek MTV VMA (25 sierpnia) trąbiły media na całym świecie. 20-letnia wokalistka zignorowała jednak krytyczne głosy i uważa, że jej występ z wokalistą Robinem Thicke "przejdzie do historii".

"Nie zwracam uwagi na negatywne komentarze, bo takie rzeczy widzieliśmy już wiele razy? Jak wiele razy coś takiego miało miejsce w świecie muzyki pop?" - zastanawia się piosenkarka w rozmowie ze stacją MTV.

"Madonna to zrobiła, Britney Spears to zrobiła. Każda osoba, występująca podczas gali MTV Video Music Awards, pragnie tego samego. Chce trafić do historii" - tłumaczy gwiazda.

"W kółko powtarzaliśmy sobie z Robinem, że zaraz będziemy tworzyć historię" - twierdzi.

Reklama

"To niesamowite, że nawet kilka dni po występie ludzie wciąż o nim rozmawiają. Wydaje mi się, że to przesada. Myśli się o tym więcej, niż ja myślałam o tym w trakcie występu. A ja przecież nawet o tym nie myślałam, bo to byłam ja!" - zakończyła "filozoficznie" swój wywód.

Zobacz teledyski Miley Cyrus na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: MTV | music awards | Video Music Awards | Miley Cyrus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama